'żeby było takżeby było takżeby płynął czasnie obok ale w nas'
'następnym razem zrobimy to porządniej'. tak powiedział ostatnim razem. zaśmiałam się mu prosto w twarz, bo i co miałam zrobic? ale on. chyba nie żartował. gdy wpadł do mojego pokoju wydawało się, że nic nie zdoła go powstrzymac. jednak. zabrał mnie gdzie indziej. to było jakies pole. niewiele już pamiętam. świeciło słońce. wokół pełno było kwiatów. było gorąco. rozpinał mi spodnie...
-to jak będzie z tym kinem? jedziemy czy nie?
otworzyłam jedno oko, później drugie. no tak. fizyka.
powracam do zmyślania ;]
i bezsensowności maksymalnej.