This time, baby, I'll be bulletproof.
Są takie chwile, ktorych nie da sie umiejscowic w czasie. Moglyby miec miejsce w średniowiecznym chlodnym zamku, na gorącej piaszczystej hiszpańskiej plaży albo w zwykłym mieszzkaniu w bloku. Czas zanika. Wszystko skupia się na jednym. Na drugiej osobie.
Dzien w ktorym zdajemy sobie sprawe, ze brak nam czasu, bo chcemy zyc wiecznie.
czasem z twarzy spada maska narysowana przez samego siebie. I co jest pod nią?
nie ma co jęczeć. nigdy nie bedzie z gorki, ale okazywaną slabosc ludzie maja zwyczaj obracac przeciwko tobie.
kiedys ktos zdradzil, zniszczyl wiare w swiat
i powinno obchodzic mnie to, ze zimnej kawy nie powinno sie pic? kofeina zastyga na ustach, ja zastygam w jednej psychicznej pozycji, chcąc zatrzymac się. Teraz jest cisza przed burzą, zbyt spokojnie jak na tyle czekających i pokomplikowanycch spraw. Na niektóre imponderabilia nawet nie mam sił, spełnieniem niewypowiedzianych marzen jest samo zrozumienie. Akceptacja. Podważanie absurdalnych wnioskow, gdy cale zycie kręci sie wokol absurdu. Samotna indywidualistka łapie reztki nadziei krusząc się w tępych plomieniach marzen.
milosc jest prawdziwa. bo gdyby nie byla, mialaby smialosc nawzwac sie miloscia? pelnowartosciowym oddaniem, niezaleznym od niczego. milosc nie istnieje, nie w tym mniemaniu wpojonym w myslenie ogolu. to nie milosc. milosc jest czysta, kocha mimo wad, przemieniajacych sie w zalety.
czyż nie lepiej z milosci zabic te druga osobe, aby to na siebie przyjac cierpienie?
Filozofia obłędu.