kocham, lalalala

Boże, nienawidzę mojego roweru.. Już drugi raz w drodze powrotnej się rozjebał, no nie mogę, w dodatku kawałek od domu.

Wczoraj w sumie spędziłam cały dzień z Maleną, bo dentystka odwołała wizytę w ostatniej chwili.. Było oki, dużo gadałyśmy i w końcu byłyśmy na zdjęciach, hehe. Stwierdzam, że moje białe trampki potrzebują prania, natychmiastowo! 

Pada, pada, pada, lubię jak pada, nic nie muszę wted, hyhy. Dzsiaj troszkę płakałam, ale no to normalne, brzuch mnie boli i w ogóle i w szczególe.. Ugh..

Chciałam mieć chłopaka, a jak przyszło co do czego, to mi sie odwidziało, czy to normalne? Raczej nie, ale jak twierdzi Malena: urodziłysmy się by być szczęśliwe, nie normalne, heee.

Muszę zabrać się za notki na blogu, ale teraz zmieniłam jego tematykę, hahaha. Muszę zmienić nagłówek, ale to nie dziś, to jak będę mieć więcej czasu.

Miałam dzisiaj biegać, ale się rozpadało. Muszę też zacząć ćwiczyć, ale jestem w rozspce i nie mam na nic siły.