photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 LISTOPADA 2013

część pierwsza.

Dzień dobry. Co tutaj robię? Dobre pytanie. Dostałam chyba z tysiąc pytań na ask.fm, by opisać historie od początku do końca i stwierdziłam, że chyba faktycznie to będzie najodpowiedniejsze, ponieważ daję robić z siebie idiotkę. Uciekłam, by uniknąć zawiści ludzkiej, którą non stop tam poznawałam, a nie dlatego bo Baka czy ktokolwiek inny- choć można rozumieć jedno przez drugie, to idealna definicja. 

Mamy 13 listopad, godzina nieistotna. Nie widzę innego wyjścia niż napisanie tego raz a pożądnie i odpuszczenia całej sprawy tak jak doradziło mi kilku ludzi. Odrazu piszę, jeżeli ktoś chciałby jakiś dowodów na wiarygodność tego co tutaj napiszę proszę pisać- mam stare rozmowy, których zrobiłam screeny, mam zeszyt w którym opisałam całą historię a potem wysłałam go Jej, mam sms'y, rozmowy na komunikatorze gg, potwierdzenia innych ludzi. Po prostu mam dowody na moją prawde- więc jeżeli ktokolwiek chciałby potwierdzenia, proszę bardzo, nie mam nic do ukrycia, nawet swoich win. Baka w internecie próbuje ze mnie teraz zrobić nie wiadomo co, więc może najpierw sprostuję to czym was karmi wraz z Laresem. Kim jest Lares? Jest to chłopak z którym byłam dawno temu i zostawiłam go bo bardziej pociągały mnie kobiety, postawiłam na przyjaźń. Urażone ego, duży kompleks, a ostatecznie wypowiedzenie prawdy na jego temat z mojej strony sprowadza go w tą całą sytuacje. Baka... Baka... Ma tendencje do opowiadania historii ze swojego życia wpisując w nie moje imie zamiast swojego. Przypominam Ci, Daria, że to Ty robiłaś mi pranie mózgu na temat sekty w której ponoć się znajdujesz i okultyzmu a ja nawracałam zarówno Ciebie jak i Laresa zabierając na msze na które uczęszczam. Nigdy nie sprzedałabym swójej duszy, ponieważ szatan to kłamca. Nawet w oparciu o największą głupote czy zachcianke nie zrobiłabym czegoś takiego. Na mszy wylądowałam z powodu słuchania nieodpowiedniej muzyki oraz kontaktów andrzejkowych dla beki z duchami i prawdopodobnie "pokoleniówkę". Więc od mojej wiary i tego co było ze mną nie tak, proszę się odpierdolić, ponieważ nic nie wiesz na ten temat. So.. Zacznijmy od historii mojej i Baki..

29.01.2012- Wtedy zaczełyśmy być ze sobą oficjalnie. Poznałyśmy się poprzez fbl na którym do mnie napisała, ja wówczas miałam dziewczynę. Nie wchodziłam na jej fbl, by sprawdzić kim jest, nie obchodziło mnie to. W owym okresie nie odpisywałam nikomu i zamykałam się na wszystko, jednak jej właśnie odpisałam. Jak się okazało- nie powinnam i żałuję najmocniej na świecie bo teraz będzie pluć we mnie swoim zakłamaniem do końca swoich czy moich dni. Idąc dalej.. Podałam jej odrazu swój numer i pojechałam do babci. Ona zadzwoniła, chodziłyśmy na telespacery wieczorami. Rozmawiałyśmy o wszystkim. Wydawała się ciepła, czuła, najkochańsza. Zakochałam się w jej barwie głosu i nie chcialam wiedzieć kim jest, nie czułam takiej potrzeby. W pewnym momencie padło pytanie na zasadzie szantarzu: Chcesz ze mną być? Musisz się zdecydować teraz, inaczej trafisz na koniec kolejki osób które chcą być ze mną. Zgodziłam się, zerwałam z tamtą i tak zaczeła się ta cholerna historia. Za jakiś czas Baka przyjechała do mnie, zebrałam się szybciutko i poszłam na dworzec. Ciut się spóźniłam, wyglądałam jak kupa- rozwiane włosy i te sprawy. Schodziłam po schodach i ujrzałam ją. Stała na peronie numer trzy i paliła papierosa. Przyśpieszyłam tępo i przytuliłam się do niej. Złapałam za dłoń i pojechałyśmy do mnie. Rozmawiałyśmy same czy z moją mamą, a potem rodzice udali się do babci. Całowałyśmy się i doszło do naszego "pierwszego razu"- zdziwiłam się, ponieważ nigdy wcześniej nie oddałam się nikomu tak szybko, wcześniej miałam tylko trzy partnerki. Stawiałam "opór" kiedy chciała "zejść na dół" jednak w końcu uległam. Po raz pierwszy ktoś mnie dotykał tam w sposób, że tak powiem.. językowy. Potem znów rozmawiałyśmy, ona podpisała mi się na ścianach, przytulałyśmy się aż w końcu odprowadziłam ją na dworzec i pojechała. - tyle z etapu "poznania".

Nie chciałam się oddać Baku w całości "mentalnie" i musiała trochę o to zabiegać. Miałam blokady po różnych doświadczeniach i widać było, że trzymam dystans. Jednak bardzo szybko udało jej się go zwalczyć. Kiedy napisałam, że jestem już całkowicie jej- kilka chwil później mnie zostawiła. Może to nie było jakieś super wydarzenie krzywdzące dla was, jednak ja odczułam to bardzo mocno. Poczułam się jak w programie "mamy Cię" i totalnie rozbiłam. Jednak wróciłam do niej, ale już nic nie było takie samo.. Bałam się, że znów zrobi to samo, wiedziałam, że mnie skrzywdzi. Dlatego szukałam sposobu, by zwalczyć uczucie do niej, by stopniowo je zacierać a kiedy przyjdzie owy moment "straty"- by nie zabiło mnie to. Wpadłam na głupi pomysł carpe diem w swoim życiu. Zdradzałam ją. Kilkukrotnie, czasem zbyt bezczelnie. Nie z pociągu do kogoś, ponieważ w każdej z twarzy widziałam jej twarz. Byłam przekonana, że w taki sposób zabije to wszystko, chciałam pokazać sobie, że potrafię z kimś innym a ona nie jest moim wszystkim. Czasem sytuacje były na prawdę mocno przesadne, mogły zaboleć- a może nawet i na ową chwile podświadomie chciałam, by zabolało ją za to jak wybiła mnie z nadzieji. Na te chwile wiem, że to był mega chujowy pomysł. Że zdrada to jednak zdrada i nie ważne z jakiego powodu- ale jednak nazwę nosi wciąż tą samą. Kiedy zdradzałam ją płakałam zawsze po fakcie. Czasem uśmiechałam się przez łzy twierdząc, że mam wyjebane. A czasem i bez łez twierdziłam tak a nie inaczej. Moje zachowanie było paskudne, jednak zrozumiałam to dopiero po tych wszystkich faktach. Co dalej.. Ciągłę kłótnie, zostawianie siebie nawzajem, każdy dzień stawał się chorobą na którą lek był całkiem nieznany. W końcu rozstałyśmy się na miesiąc. Ona miała faceta, ja pewnie też kogoś miałam, a raczej na pewno. Byłam osobą, która ani na chwilę nie mogła zostać sama, z niewiadomego powodu. Był to koniec roku szkolnego. Baka chciała kiedyś bym podciągła szkołe i poprawiła kontakt z rodzicami- zrobiłam to i stwierdziłam- "kurwa, to miłość mojego życia, bez względu czy mnie zabije-czy nie, muszę o nią walczyć, odzyskać ją." - i odzyskałam.

Wcześniej Baka miała przebłyski swojej manipulacji, jednak nie było to aż w takim stopniu, wszedzie były sprzeczności-coś na zasadzie tysiąca twarzy w jednej osobie a każdą z nich chcesz spoliczkować, ale nie możesz ponieważ kochasz tą jedną, prawdziwą twarz. Jednak po zejściu zaczeło się piekło. Każdy dzień z jej strony był na zasadzie - "kocham Cię", pięć minut później.. "pierdol się, Ty****". Każdego dnia słyszałam jak bardzo mnie nie chce. Że jestem gównem. Niczyja. Dla nikogo. Nic nie osiągnę. Gruba. Brzydka. Zła cera. Chujowe włosy. Nie kocham Cię. Chyba nie myślałaś, że mi zależy. Gówno mnie obchodzi Twoje zdanie i gówno mnie obchodzisz Ty. I czego się tak użalasz kretynko. - Idąc dalej.. Mogę wam zaprezentować kilka wydarzeń. 1. Wyjazd do Katowic.Miałyśmy jechać do znajomych na piwo. Na telefonie Baki były numery do nich. Siedzimy już w pociągu, jeszcze nie ruszył. Daria zaczęła mnie łaskotać- jak wiadomo człowiek łaskotany wyrywa się i szamota. Baka miała telefon na udach, który upadł przypadkiem przez tą "zabawę". Problem był taki, że włączał się on jedynie pod ładowarką jeżeli się wyłączył. Pociągi średnio są co godzinkę, a od dworca mam chwilę do domu więc zaproponowałam przejście się, podłoczenie i wszystko będzie w porządku. Daria z wielkim dzieciecym fochem wyszła z pociągu i zmierzała w stronę wyjścia. Chciałam złapać ją za dłoń. Wydarła się na mnie, że 15 metrów do tyłu bo "to jest kurwa moja przestrzeń, spierdalaj.". Szłam tak aż do tramwaju. Baka wciąż wkurwiona, nieistotne.. 2. Opowiadała wam na naszym wspólnym fbl jaką to ja jestem jej miłością życia, biorąc pod uwagę to, że w między czasie równocześnie mówiła do mnie telefonicznie jakie ze mnie gówno- pisała wam prawdę[iriona]. Mi nie mówiła takich słów jak tam. Pięknie pisała, ale czy coś po za tym..? Usłyszłam od niej coś miłego bardzo rzadko. 3. Ostatnio dowiedziałam się od jej byłego przyjaciela K. że będąc ze mną nie była wcale taka idealna. A podliczając jej zdrady- wyszła gorzej ode mnie. Nie jestem osobą łatwowierną dlatego nie uwierzyłam odrazu, musiałam się sama o tym jakoś przekonać. I przekonałam, nieistotne.. 4. Kiedyś uwierzyła w coś co nie było prawdą, klęczałam przed nią, płakałam, błagałam o to by to nie był ostatni wspólny weekend- była uparta i czesto odwracała głowę z uśmiechem gryzącym zęby, jakby miała zaraz wybuchnąć śmiechem. (Jestem osobą, która nigdy nie płacze publicznie. Dzięki Baku zdarzyło się to o wiele za dużo razy. Nie płakałam przez cokolwiek innego nigdy publicznie). 5. Słyszłam od niej "zabij się, po chuj się tak użalasz jak Ci coś nie pasuje to Twoja decyzja", "nigdy nic dla mnie nie znaczyłaś, teraz i przez cały związek", "fajnie się Tobą bawiło", "wróciłam tylko po to, by Cię skrzywdzić". 6. Kazała mi zostawiać internet, przyjaciół, znajomych, zniknąć dla świata- zrobiłam to, zostawiłam nawet Polcze- na szczęście ona się nie dała, nie opuściła mnie. Po co? By zadać mi ostateczny cios. Na szczeście w pore w moim mieszkaniu zjawiła się Polcza. ---> CIĄG DALSZY W KOLEJNEJ NOTCE.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika 29012012r.