Ehhh.... co za dzionek normalnie bosko:)I pogoda dopisywała....
Rano zamiast do szkoły poszlismy gdzieś tzn... tam gdzie zawsze....potem bo szkole niby^^^z Martynka poszłyśmy na zakupy...Poźniej Martynka poszła robic ciasto a ja do domku... w dumu zjadłam obiad i poszłam do Martynki i czekałyśmy aż ciasto się upiecze i na dworek Z Panem P. i nie tylko poszlismy na piwko i spotkaliśmy Karola i Łukasza i poszlismy na ognisko którego nie mogłam rozpalić hah....I gadamy sobie i gadamy i nagle wszyscy zaczeli się ze mnieśmiać zupełnie nie wiem czemu chociaz sama się z tego śmiałam:) A w ogóle to nie jest juz Martynka tylko Marcysia Bo pan K. nie wiedział jak ona ma na imę i tak ją nazwał..ha...
Ciekawe co dzisiaj bd robic w tata pogode;/ Eh... ale coś się wymyśli
Jeszcze bym coś napisała ale nie, nie powiem nikomu tego zatrzymam to dla siebie:PP
Kocham:*