Dopadła mnie dzisiaj rozkmina na temat religii. Chciałam skrobnąć co nieco, ale znalazłam coś, co napisałam kiedyś. Jest na temat i na czasie, więc myślę, że po prostu wkleję ten teskt tutaj.
Wciąż zadaję sobie pytanie: Czy wiara w Boga nie jest po prostu bronią ograniczonych ludzi pozbawionych logiki? Bóg jest wszechmogący i wszechwiedzący, tak? Czyli w momencie stwarzania pierwszych ludzi wiedział, że ów stworzonka zbuntują się przeciw Niemu i skuszeni przez Szatana popełnią grzech pierworodny, na co on sam wygna ich z raju, co później zaowocuje tym, że będzie musiał posłać swojego synka jako ofiarę za grzechy ludzi, których on sam stworzył ( i przecież doskonale wiedział, że szybko przestaną go słuchać)? A po co to wszystko? Po to, aby ludzie nie zostali potępieni przez Niego samego na sądzie ostatecznym i po śmierci nie trafili do piekła, które przygotował im Diabeł (mały, rogaty, upadły Aniołek stworzony pierwotnie przez Boga.), o którym teoretycznie nasz wszechwiedzący też powinien wiedzieć, że spadnie on na łeb, skrzydełka i aureolkę, wcieli się w węża i nakłoni do grzechu Bogu ducha (haha) winnych ludzi. A synek, który został zabity przez ludzi, który trzeciego dnia sam siebie wskrzesił i tym samym przebłagał swojego Ojca za grzechy istot stworzonych przez Niego. Można to nazwać błędnym kołem, bo czy z tego nie wynika, że Bóg w gruncie rzeczy przebłagał samego siebie? Logiki jakiejkolwiek tu brak, ale oczywiście zawsze można z braku innych argumentów odpowiedzieć, że przecież to wszystko ma znaczenie symboliczne. Zaiste potrzeba wielkiej wiary (i jeszcze najlepiej małego rozumku), aby w XXI wieku wciąż w to wierzyć. W końcu co tak prawdopodobne, jak to, że Ziemia podtrzymywana jest przez wielkiego żółwia. Wszystko, w s z y s t k o wymyślili ludzie. Piekło, niebo, dobro, zło i inne cuda na kiju wianki. Z różnych powodów: z chęci zwrócenia na siebie uwagi, przez czy dzięki chorobie psychicznej, braku umiejętności czytania między wierszami (choćby Biblii) lub też z powodu legalnej marihuany. Wszystkie wizje, wróżby z fusów, z gwiazd (chociaż każdy, kto choć trochę zna się na fizyce wie, że tych gwiazd, które dzisiaj widzimy, może już nie być.) czy innych zależności (erotycznych czy nie) między damą pik a królem karo - absurd! No no no... Ale ja im przecież wierzę, wierzę wszystkim Nostramadusom, Nostradapusom i innym "musom", nawet temu oryginalnemu. Tak samo im wierzę, jak analitykom finansowo - pseudo - bankowym którzy kryzys przewidzieli po jego wystąpieniu a o wartości waluty wypowiadają się z tygodniowym opóźnieniem. Ja dzisiaj przewidziałam że wczoraj rano zjadłam śniadanie, więc na kolana, motłochu! Stawić mi pomnik, klepać zdrowaśki w moim imieniu i załatwić dożywotnią wysoką rządową pensję za moje prorocze wizje.
Co jeszcze mogę dodać? Że nie chciałam nikogo obrazić. Bo Bóg jest w porządku, tylko Kościół popierdolony.
Bo co to za system zbierania datków na 'ogrzewanie kościoła' podczas gdy cały rok zimno tam jak w psiarni? Co to za wymysł, że trzeba odgrywać idiotę przed jakimś starcem, wyznawać mu 'grzechy', chociaż on sam nie jest wcale bardziej święty ode mnie? Skąd my, do jasnej cholery, wiemy, że Bóg tak chciał?
Inni użytkownicy: hebygunmagda2025aikata13veryverydreamluko1995mateuszkaminiarzopplpagangodpatiizdoongmailcomlukas19956alihor57862
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24