Leżę na oddziale dziecięcym i zastanawiam się co ja tutaj robię. Chyba nam problemy z krążeniem.
Chyba moja mama sobie zdała sprawę, że coś jest ze mną nie tak.
Ta sama osoba, która cały czas się upierała że się zdrowo odżywiam, broniła mnie przed atakami, mówiła, że mam czegoś tam nie jeść, że mam masywne uda... Ta sama.
Nie wiem co się nagle zmieniło.
Zbliżyłam się do jednego chłopaka. Powiedziałam mu o tym. Chciałam... Teraz się boję. Czuję panikę. Będą mnie pilnować, a ja nie jestem na to gotowa. Moja waga nie jest gotowa. Chcę zrzucić jeszcze 10kg. Jestem głupia. mogłam się nie odzywać.
Właściwie ostatnio jadłam dużo. Nie Wiem ile. Nie było czasu. 500-800? Z wyjątkami na +/-. Nie wiem co będzie dalej. Narazie przechodzę przez serię piątków trzynastego, jakby jeden mi nie wystarczył.