[ Na obrazku detal z "Ogrodu Rozkoszy Ziemskich" Boscha; znalezione na www.gazetalubuska.pl ]
Musimy sobie coś wyjaśnić.
Strasznie wiele osób pieni się, jakim prawem Kościół ustala, co wolno, a czego nie wolno. Chcieliby, żeby zostawił w spokoju pedałów, aborcję, eutanazję: ba, przeciwnie! Starają się sami wymusić na nim zmianę doktryny: niech udziela pedałom ślubów, niech "zalegalizuje" w swoich dogmatach aborcję itd.
Wszystko to wynika głównie z niezrozumienia, czym jest grzech. Zatem: czym jest grzech?
Przede wszystkim zaznaczmy: Kościół nie ustala, co wolno, a czego nie. Ależ wolno. Wszystko wolno. Tylko po co? "Grzech" nie oznacza "nie wolno", tylko "nie warto".
Polski wyraz jest odpowiednikiem hebrajskiego "CH[a]T[ia]", czyli dosłownie "chybienie celu". W skrócie: grzech to zachowanie, które kusi, obiecując szczęście, ale w rzeczywistości od niego oddala. Weźmy na przykład 7 grzechów głównych:
1. pycha,
2. chciwość,
3. nieczystość seksualna,
4. zazdrość,
5. obżarstwo,
6. gniew,
7. lenistwo.
Przypatrz się każdemu z nich po kolei, przemyśl chwilę. Każdy zaprasza na swoją drogę, dając iluzję spełnienia, a w rzeczywistości upośledza człowieka, więzi i oddala od szczęścia.
Tak w istocie jest z każdym grzechem. Więcej: to właśnie jest definicja grzechu, jego istota i kryterium jego wyznaczania. To nie jest tak, że gdzieś tam w podziemiach Watykanu zasiada kolegium 12 otyłych mnichów, którzy ciągną święte losy i decydują, co grzechem jest, a co nie. Ustalanie tego ma tak naprawdę więcej wspólnego z matematyką niż z prawodawstwem: tu nie ma "decydowania", tu jest raczej "odkrywanie". Należy odkryć, jakie zachowania człowieka od szczęścia oddalają, a jakie przybliżają. Pojęcie grzechu nie jest arbitralne. Jest obiektywne - wynika z ludzkiej natury. Dlatego próby wymuszania na Kościele skreślenia czegoś z listy grzechów można porównać do prób zmiany wartości liczby pi na 5...
To nie jest też tak, że sadystyczny Bóg walnął sobie listę przykazań ni z gruchy ni z pietruchy, a my mamy ich przestrzegać, bo nas wrzuci do kotła z olejem. Takie rozumienie piekła jest uwłaczające: jak gdyby nie wystarczyło, że unikanie grzechów daje szczęście - trzeba jeszcze ognia, siarki i tortur, żeby być dobrym człowiekiem. A raczej: żeby się zachowywać jak dobry człowiek. Niestety, wielu "sługów" Kościoła oddało (i oddaje) mu niedźwiedzią przysługę, powielając ten stereotyp. A na przykazania należałoby patrzeć bardziej jak na przepis: co robić, żeby być szczęśliwym. Bo w gruncie rzeczy tylko o to się rozchodzi.
Czasami ustalenie co jest grzechem jest trudne. Niektórych rzeczy nie da się jednoznacznie skategoryzować. W wielu (nie we wszystkich!) przypadkach od zewnętrznego uczynku ważniejsze są pobudki, emocje (zwróć uwagę: pycha, gniew, zazdrość - to przecież emocje, nie uczynki). Wielu ludzi śmieszą indeksy zespołów muzycznych/gier komputerowych/wisiorków etc., które SĄ DZIEŁEM SZATANA. I słusznie; co nie zmienia faktu, że na takie listy jest też, zupełnie na serio, popyt. Sporo osób chce mieć podane łopatologicznie, czarno na białym - i nie chcą słuchać, że rzeczywistość nie jest czarno-biała. Muzyka, biżuteria, gry wideo - mogą być złe, jeśli są używane w zły sposób, a mogą być nieszkodliwe. I tak jest z wieloma rzeczmi. Niemniej istnieje też wiele wyborów, które są złe bez względu na okoliczności.
Poważnym zagrożeniem dla rozumienia grzechu jest, cieszący się obecnie rosnącym powodzeniem, dyktat moralnego liberalizmu, według którego człowiekowi wolno robić WSZYSTKO. W reakcji trudno powiedzieć na co - chyba na powojenny i komunistyczny kryzys oraz Zimną Wojnę - urósł ruch, który trzeba nazwać etyczną anarchią: mamy dość ograniczania się, mamy dość rygoru, szarości, biedy. Dlatego głosimy coś z zupełnie drugiego końca skali: żadnego ograniczania się, żadnego rygoru, oryginalność za wszelką cenę, a nade wszystko - pieniądze. Dużo pieniędzy, którymi trzeba szastać na lewo i prawo, bo to daje szczęście.
Obecne zachodnie społeczeństwo przypomina wygłodzonego trzylatka wpuszczonego do niestrzeżonego hipermarketu. Opycha się słodyczami, zajada ciastka, pożera wiaderko lodów, po czym rzuca się na czipsy i coca-colę. Robi wszystko to, czego nie powinno, ale co mu nareszcie WOLNO. Generalnie robi wokół siebie straszny bajzel i tylko patrzeć, jak dostanie sraczki. A wtedy skończy się standardowo: "Mamaaaaa!".
NUTA NA DZIŚ : Stevie Wonder - Pastime Paradise
Inni użytkownicy: kllaudia548gepard1991wimexor987wawrzynczyk77645stanislawskadup22cuks89badziewiak2002siemapbl
Inni zdjęcia: Poniedzialek patusiax395*** coffeebean1...Na każdy głupi gest gotową waferowaSurfinie już wiszą na altance. halinamZachód słońca :) nacka89cwaNiepalący aceg:) nacka89cwaKupie siła bluebird11Ja gepard1991Z koszyczkiem pati991