"Dorosłość. Nareszcie mogę olewać imprezy, słuchać nudnej muzyki i chodzić wcześnie spać".
***
Pamiętasz, jak w gimnazjum, jak ktoś chciał pokazać, jaki jest Fajny, przedrzeźniał czyjś chód? Najwyżej punktowani byli nauczyciele. "Ej, patrz, jak on chodzi!" - tu następowało przedrzeźnianie, po czym wszyscy Fajni widzowie zwijali się ze śmiechu.
Czy nie jest tak, że masz pełno wyniesionych z różnych stron schematów? Ograniczasz swoją własną lub cudzą swobodę (trudno powiedzieć, co gorsze), postępujesz nieszczerze i nieautentycznie w stosunku do siebie i do drugiej osoby, bo skądś wiesz, że powinno być właśnie tak, a nie inaczej.
Na przykład: spaceruję z dziewczyną obejmując ją. Ani ja, ani ona nie myślimy sobie niczego. Lubimy się, jest nam tak przyjemnie, mamy na to ochotę, więc idziemy objęci. Ale uwaga, wkracza nowa postać: schemat. Wydaje nam się, że skoro chodzimy objęci, to jesteśmy parą. A z tym - jak wiadomo (czyt. jak mówi schemat) - wiążą się kolejne kroki. "Things that couples do when in love, you know". Wydaje nam się, że zakochana para powinna coś robić, więc to robimy - choć wcale tego nie czujemy.
Tak naprawdę, czy nasza relacja musi mieć jakąś nazwę? Czy trzeba ją wrzucać do jakiegoś wora? Wiesz co, tęsknię za tym dziecięcym nastawieniem do znajomości, taką bezinteresownością i spontanicznością. Jak Krzyś poznawał Marysię, to nie myśleli, co będzie dalej, nie mieli żadnych erotycznych intencji, nie planowali, nie tworzyli perspektyw, tylko bawili się razem klockami, tu i teraz. Carpe diem. Nie myśleli, jak to nazywać, czego wymaga od nich rodzina, nie próbowali być Fajni ani normalni. Po prostu byli. Jezu, o ile lepiej byłoby na świecie, gdyby ludzie przestali tyle kombinować i po prostu byli, w tej dziecięcej prawdziwości.
***
Razu pewnego Nasruddin, w filozoficznym nastroju, rozmyślał sobie na głos:
- Życie i śmierć... któż może powiedzieć, czym są?
Jego żona zajęta czymś w kuchni, słyszała go i rzekła:
- Wszyscy mężczyźni są jednakowi, zupełnie niepraktyczni. Wszyscy wiedzą, że gdy kończyny ludzkie są sztywne i zimne, taki człowiek umarł.
Praktyczna mądrość żony wywarła wrażenie na Nasruddinie. Kiedy innym razem zaskoczył go śnieg, poczuł, że jego ręce i nogi lodowacieją i drętwieją. Na pewno umarłem - pomyślał. I zaraz przyszła mu inna myśl: Dlaczegóż więc chodzę, skoro jestem nieżywy? Powinienem leżeć, jak każdy szanujący się nieboszczyk.
I tak uczynił.
Po godzinie pewni podróżni przechodzili tamtędy i zobaczywszy go leżącego przy drodze, zaczęli dyskutować, czy ten człowiek jest żywy, czy martwy.
Nasruddin z całej duszy pragnął krzyknąć i powiedzieć im: Głupi jesteście. Nie widzicie, że jestem martwy? Nie widzicie, że moje kończyny są zimne i sztywne? Lecz zdawał sobie sprawę, że umarli nie powinni mówić. Powstrzymał więc język.
Wreszcie podróżni ustalili, że człowiek nie żyje, i wzięli go na plecy, aby zanieść na cmentarz i pogrzebać. Nie uszli daleko, gdy zbliżyli się do skrzyżowania. I nowy spór powstał między nimi: o to, która droga prowadzi na cmentarz. Nasruddin znosił to, ile potrafił, w końcu jednak nie wytrzymał i rzekł:
- Przepraszam, panowie, ale droga na cmentarz to ta na lewo. Wiem, że zakłada się, iż umarli nie powinni mówić, lecz wyłamałem się z tej reguły tylko na moment i zapewniam was, że już więcej nie powiem ani słowa.
***
Myślę, że dorosłość dlatego jest fajna, bo można robić różne nieFajne rzeczy. To jest prawdziwa wolność. Jaki sens w życiu na własną rękę, jeżeli nie może się robić tego, co się chce? Jaki sens w narzucaniu sobie samemu jakichś wydumanych ograniczeń?
Heh, coś mi się wzięło no szkolne wspominki dzisiaj; pamiętam, że nasz wychowawca opowiadał nam kiedyś z nostalgią o czasach studiów, jak to siedziało się przez całe noce przy kartach i herbacie... Tu oczywiście cała klasa zachichotała pod wąsem, młode szczyle, myśląc "Tia - my już wiemy, jaką to >>herbatę<< ma pan na myśli". Teraz sam jestem na studiach, wakacyjne noce spędzam w dużej mierze na siedzeniu z różnymi ludźmi przy kartach i herbacie i wiesz co? Przez myśl mi nie przejdzie, żeby to było głupie (a raczej - nieFajne), tylko czasem uśmiechnę się w myślach z politowaniem do tego szczyla z liceum.
Morał ten sam, co wcześniej już jakieś milion razy: trzeba być sobą, do cholery, żyć, uczestniczyć w tej rzeczywistości, być szczerym i autentycznym i nie myśleć w kategoriach "tak się robi", "tak się nie robi". Gówno mnie obchodzi jakieś Się. Heideggerowskie Się. Zwierzątko o nazwie Się, które coś robi, coś myśli, coś powinno. Spróbuj kiedyś spojrzeć na to słowo w ten sposób, wziąć je za podmiot.
NUTA NA DZIŚ : Shocking Blue - Venus
(wkręciło mi się ostatnio)
____________
Obrazek znaleziony na http://acidcow.com . Cytat pochodzi z Demotywatorów . Przypowieść pochodzi z książki Anthony'ego de Mello "Śpiew Ptaka"; polecam po stokroć.
Inni zdjęcia: 14.05.2025 bolimnienieboHejo locomotivLately quenMuzeum nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24