Bardzo rzadko dodaję tutaj wpis. Dzsiaj po prostu potrzebuje odreagować..i tak tego nikt nie czyta.
Niezbyt często piszę o tym co mi dolega, w pewnym etapie życia nauczyłam się by nie mówić o takich rzeczach. Nie lubię myśleć o swoim życiu, demotywuje mnie to. Wolę żyć tym co jest teraz...ciekawe czy kiedykolwiek spełnię marzenie o napisie Carpe Diem na pośladkach z tyłu...Zastanawiam się czy kiedykolwiek wyjdę na prostą i powiem sobie, że jest naprawdę w porządku. Dzisiejszy dzień był jednym z najgorszych dni w moim życiu... Płakałam..widzieli to wszyscy...chce po prostu zaliczyć angielski...i nigdy więcej nie mieć doczynienia z tym paskudztwem...Dawno tak podle się nie czułam. Czułam strach i obawę, a na dodatek nie byłam wyspana i było mi cały czas zimno...Naprawdę chcę skończyć tą szkołę...i iść na studia...uwolnić się od tego wszystkiego..
Co do zdjęcia...symbolizuje fakt, że pewne drzwi trzeba zamknąć by inne otworzyć. Pożegnałam na zawsze swojego przyjaciela. Zresztą przyjaźń, która sie kończy tak naprawdę nigdy się nie zaczęła. Żałuję jedynie tej obojętności jaka panuje, tak jak by się nic nie wydarzyło. To chyba boli bardziej..ignorancja boli bardziej niżeli jawna nienawiść. Zresztą dzięki temu nauczę radzić sobie sama.
Właściwie siedzę i piję Somersbe...akt despeacji picia w samotności...Po prostu muszę odreagować dzisiejszy chujowy dzień.