chcę móc siedzieć z Tobą za kolejne 20 lat. ale czy do tego dnia dożyję. muszę, bo to utwierdza. utwierdza mnie w tym jak to człowiek jest potrzebny człowiekowi. bo życie to dziwka, taka kurewska mała laleczka, miotająca tobą pomiędzy rzeczywistością a snem. to prawdziwi przyjaciele wbijają nóż od przodu, bo wiedzą najlepiej, gdzie najmocniej zaboli. w sumie prawda, że obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć. uczymy się od małego jak sznurować buciki, jak robić pierwsze kroki, jak prosto napisać literkę "A". mama przestrzega nas przed braniem nie swoich rzeczy, przed tym, aby nie dotykać gorących przedmiotów, bo się sparzymy. dlaczego w przyszłości nie słuchamy dalej matczynych rad? dlaczego zabieramy komuś jego cenny czas, dlaczego parzymy swoje umysły gorącym sercem, dawanym od kogoś. nasz mięsień pod płucny jak herbata, pierw gorąca, niby idealnie zaparzona, ale z biegiem czasu, mętnieje, staję się zimna. próbujemy dosypać cukru lub innych aromatycznych rzeczy, aby zmienić trochę smak. w efekcie końcowym chyba przedobrzamy i nasza herbata staje się nie do wypicia. na koniec wylewamy ją. i robimy nową. tylko problem w tym, że serca nie wyrwiemy i nie włożymy nowego. zostaje takie samo.... niektórym z upływem lat odbarwia się z koloru czerwonego (tak jak przypuszczalne jest serce) i stopniowo szarzeje. błędem kolejnym jest to, że kiedy się od czegoś odsuwamy, próbując ochronić tym kogoś, tracimy go bardziej niż chcemy. chcę poczuć że ktoś walczy o mnie. chcę poczuć odrobinę nieba. i w sumie rzecz nie leży w tym jaki jesteś, tylko jaki nie jesteś, i o to wszystkim chodzi. chcesz być perfekcyjny dla kogoś, bez bycia sobą? to się nie uda, nigdy. nieważne jak to zrobisz, nie uda Ci się. ani w jednym procencie w to nie wierzę, że się zmienisz. brak totalnego zaufania. brak świadomości, że robię to z jak największą pasją. przecież ja się do tego nie nadaję, po co w takim razie trzymać mnie tu? sprzeczasz się z własną sobą, mówiąc przy tym, że robią tak dzieci. suma sumarum wychodzi, że jeszcze nie dorosłaś. ciągle przykrości? ok, zniosę je. ciekawe jakby to wyglądało z Twojej strony. przecież wbijam nóż w plecy, dlaczego mnie tu trzymasz? ale przecież po grze, czy jesteśmy królem czy królową, czy pionkiem, i tak wracamy razem do tego samego pudełka. to dlaczego traktować nas trzeba inaczej? niepojęta myśl nawet przez Ciebie. niepotrzebne zamieszanie, niepotrzebne spory. chęć powiedzenia wszystkiego co leży na sercu. tyle myśli, nieliczne z nich wypowiedziane. trudem mówić o czymś co sprawia tyle nieporozumienia. trzeba znów spróbować. jak zabrać się za słowa? jak dobrać je, aby zostały właściwie odebrane? zmierzenie się ze zadaniem nie do spełnienia. ale trzeba zrobić to teraz, póki mgła wisi w powietrzu. póki nie doszło do burzy. kolejna burza z Tobą przyniesie straszne szkody. chce żeby pomiędzy tym wszystkim świeciło słońce, bo utwierdzasz w wierze, że będzie dobrze. bo utwierdzasz w przkonaniu, że potrafię być silna. ale teraz chcę odłożyć życie na później. chce móc powiedzieć stop moim myślą, wyłączyć się. JA BANITA. wygnana z tego świata. trzymam się tego jak anielskiej poręczy.
Użytkownik zladoszpikukosci
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.