Taka niezawodna , ukradłam sobie fundamenty , ukradłam swoją osobowość i miękkie serce .
Buntuje się świat , siedzibę uczuć mam całkiem zdewastowaną , mało w tej chwili czuję , mało widzę .
Nie wiem , a bardzo chciałabym wiedzieć...czemu tak się zmieniam , czemu tak bardzo się boję gdy odrzucając ,człowieka spadam w rankingu ważności - wszędzie . Może dziś powinnam napisać że wiem że jestem wadliwa , zdaję sobie z tego sprawę , że chyba zjadła mnie duma przecież całe popołudniowe istnienie spędzam nad oczywistością , chociaż lubię obłędność zupełnie nierozsądną . Myślę czy całe czekanie , cała tęsknota i braki w sercu , czy mają jakiś głębszy motyw . Być może działają na zachwianie mojej stabilizacji . Gdyby tylko emocje nie wpływały na każdy okruch mojego ciała , gdyby chociaż nie pozbawiały mnie kontroli nad posiadaniem przeszklonych oczu , zamglonego obrazu nadania silnej miłości .
Mogłabym dziś żywić się dniem , niebem i wszystkim byle nie swoimi myślami i wartościami . Schodzisz mi serce na psy , schodzisz prywatna filozofio mojego życia . Chyba nie chcę nic . Przeglądam myśli niczym zdjęcia, szukam siebie w cudzych planach na później i nie wiem , nie wiem gdzie jest moje miejsce w piramidzie ważności. Nie umiem ustalać własnych priorytetów, przecież nie będę układać proporcji bez danych, chociaż nigdy nie chciałam podstawiać twarzy, nie chciałam stawiać na nich pełni. Nie chcę istot, które utożsamiałyby się z kliszą isnienia, nie chcę bycia dla oblicz, które za dużo przemycają do serca.
Niezobrazowane myślenie, dużo utopi, która raczej stanowi całość mojego odczuwania , nie chcę być zbyt dosadnia, ani nawet utożsamiona ze sobą, nie dziś. Nie mam możliwości jakkolwiek wpłynąć na centrum, mam znikomą świadomość moralności i prywatnej filozofii, to na czas braku trwałości i logiki czucia.
M<3