photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 LISTOPADA 2011

Cała...w skowronkach?

http://www.youtube.com/watch?v=2AdAfy1V0to

 

Witam znów!

Miałam się odezwać zaraz po koncentacji Hufca, ale jakoś tak wyszło, że nie miałam czasu aby porządnie się zabrać za ten wpis. Muszę powiedzieć, że tegoroczna koncentracja była bardzo udana, całkiem nieźle zorganizowana. Wielki plus za transport na miejsce, do Trąbek Wielkich. W zeszłym roku sam dojazd na miejsce przyprawił mnie i Agnieszkę o ból głowy a teraz się udało uniknąć niepotrzebnych stresów. Byłyśmy na osobnych trasach (ja na harcerskiej, Aga na starszoharcerskiej) przez co nie miałyśmy zbyt wiele czasu na pogaduchy, które tak bardzo lubię. Kończyło się na przesiadywaniu nocą i rozkminianiu problemów wszechświata i naszych serc ( :D ). Co do tematyki, zajęcia na trasie, na której byłam...powiem tak, pomysł dobry, ale dzieciaki mimo moich najszczerszych chęci nie dały się zaanimować. Dzięki za wieczorne rozmowy, za granie i śpiewanie, za "ale druhna jest super", za grę w słonia i ustawianie gąsienicy. Kocham Was. W tym roku nie udało nam się wygrać koncentracji, ale i tak jestem zadowolona z tego do udało się nam osiągnąć.

Dalej działo się jeszcze więcej! Szkoda, że nie dam rady wszystkiego tak dobrze opisać...ale po krótce. Było ciaseczkopieczenie, urodziny u Ł. i parapet u Ryby. To pierwsze: bardzo, bardzo miła atmosfera, świetnie bylo się znowu spokać :) trochę za krótko to trwało, ale i tak! Co do parapetu, na początku czułam się nieco dziwnie, ale szybko udało mi się zlapać towarzystwo :) Whisky rano po imprezie obudziło mnie Saharą. Tego samego dnia odbywało się u nas w harcówce spotkanie Grupy Muzycznego Wsparcia. Posiedziałam tylko ze 3h, było mega, grało w sumie szcześć gitar, do mojego wyjścia zagrano trzy z siedmiu piosenek jakie wrzuciłam do puli ( m.in. mój jeden z ulubionych "Sen Katarzyny II" i "zielony płomień"), udało mi się dołączyc do grania tylko jedej piosenki. nastepnego dnia wyjazd do Ostródy. Po powrocie, tego samego dnia wieczorem (jakieś 15min. po wypakowaniu się z samochodu) dostałam cynk od Asi czy nie chciałabym się przejść na spacer. Większość czasu spędziłyśmy na kręceniu sie po uliczkach starówki, skończyłyśmy gdzieś na samym brzegu Motławy, pomiędzy Krowią Bramą a Zieloną Bramą z Reddsami w ręku. Nie jestem fanką takich akcji, ale miałyśmy już dawno się wybrać na przysłowiowe piwo a nie było wolnych miejs w pubach. Później ostatni piątek. Dosyc intensywny dzień. Fryzjer (wróciłam do "szopki"), spotaknie a A. w Jelitkowie, spacer brzegiem morza do Sopotu. Stamtąd w górę Monciaka do SKMki i szybki powrów do domu. Stamtąd do Rock Cafe na spotkanie przy piwie z M. i jego znajomymi. Przegadaliśmy całe spokanie :)) Mam nadzieję, że jego kumple nie są na niego źli za to. 

Staram się zabrać za naukę. Od dzisiaj rana zasuwam, nie ma lipy. 

Trzymajcie się ciepło.