Wczorajsza noc, w zasadzie dzisiejsza, cała przepłakana. Sama już nie wiem czy płaczę nad sobą, czy płaczę nad wszystkimi innymi. Obarczam się problemami całego świata, tak jakbym w tą jedną noc łzami chciała zmyć wszystkie grzechy ludzi, którzy nie mają odwagi się do nich przyznać. Za godzinę przyjeżdża do mnie Dominik. Nie wiem czy będę potrafiła go przytulić i powiedzieć mu, że wszystko jest w porządku i raczej nic ciekawego się nie wydarzyło. Zaczynam wątpić, czy to wszystko w ogóle ma sens, czy to nie jest zwykłe pocieszenie się, czy to strach przed samotnością. Chociaż samotność jest moją siostrą i było mi z nią naprawdę dobrze. Teraz, gdy kogoś mam, komu wydawać by się mogło, mogę powierzyć wszystko i mogę tej osobie ufać, to mimo to, wciąż uciekam w tą moją małą, złotą, cichą i pustą klatkę, gdzie nie ma nikogo i jestem tylko ja i moje myśli. Lubię do niej uciekać, szkoda tylko, że zdarza mi się to aż za często. Już nawet nie potrafię z nikim normalnie porozmawiać. Dziczeję, choć jestem głodna słów, dotyków, czułości, zrozumienia. Hej, nie jestem lalką i nie chcę, żebym komuś się znudziła, żeby ktoś się mną pobawił, a potem rzucił mnie w kąt. Zabaw się i zostaw, przecież to takie proste i na rękę.
http://www.youtube.com/watch?v=3XDYdbzk6_Y
...A mnie oszukuj mile
Uśmiechem, słowem, gestem...