za oknem październik, a w moim kalendarzu wciąż 16/17 sierpnia. szczególnie cholerna data, którą z jednej strony kocham a z drugiej szczerze nienawidzę.
dziś piszę trochę wcześniej, gdyż olałam uczelnię i siedzę w domu owinięta w koc. tak serio to nie olałam, a mój organizm odmówił posłuszeństwa. no przecież nie przyznam się wprost prawda? nienawidzę tego stanu, gdy umysł może, a ciało już nie daje rady. nie wiem ile sił mi jeszcze zostało. przydałby sie reset?
kuźwa. jestem głodna, już od godziny 11 próbuję coś w siebie wcisnąć - niestety z mizernym efektem.
na 17 egzamin wewnętrzny - trzymajcie kciukasy! może jakoś się tam doczłapię...
You & I
The best time of my life. <3