No dobra, dzisiaj jest jeden z tych gorszych, a właściwie najbardziej chujowych dni w moim życiu.
Na ten rok mam wiele postanowień. Część już wykonałam, nad niektórymi pracuję, ale są też takie, które czekają w kolejce.
Jedno z nich było dla mnie przełomem i czekałam na dzień, kiedy je wykonam. Nie było to zależne niestety ode mnie (tak, za dobrze by było), lecz od dyspozycyjności pewnej osoby.
Nie liczyłam na szybkie rozwiązanie sprawy, jednak chyba ze sto razy wyobrażałam sobie całą sytuację i to, jak wszystko powinno się potoczyć. No właśnie, powinno.
Miałam w planach nigdzie nie wychodzić, bo bolała mnie okropnie głowa. Nigdy w życiu nie odczuwałam tak silnego bólu, jak dzisiaj. Byłam skłonna wziąć tabletkę, chociaż wiedziałam, że robiąc to dużo ryzykuję. Stanęło na tym, że jej nie wzięłam i po paru godzinach ból osłabł.
W tym samym czasie odezwała się do mnie właśnie ta osoba, co niesamowicie mnie zdziwiło i zaskoczyło. Znalazł się czas i możliwość na spotkanie. Chociaż okropnie mi się nie chciało, zdawałam sobie sprawę, że okazja do następnego spotkania może zbyt szybko nie nadejść. Oczywiście nie poszło po mojej myśli, tak, jak to sobie układałam...
Jedną z najbardziej wymagających walk w życiu, jest walka z własnym sumieniem.
Kiedy wiesz, że musisz coś zrobić dla swojego dobra, bo Cię to niszczy, rozrywa od środka, a każda wspólnie spędzona chwila powoduje, że dochodzisz do siebie przez kolejny tydzień. Kiedy wiesz, że mówiąc 'tak', fundujesz sobie rozdrapywanie starych ran i natłok wspomnień z przeszłości. Kiedy wiesz, że ta podświadoma i nienormalna radość ze spotkania zamieni się w niemożliwe cierpienie. Kiedy wiesz, że za każdym razem, gdy chłoniesz wszystkie sekundy piszesz się na mękę, spowodowaną tęsknotą za tym, co dobrze wiesz, że już nigdy, nigdy nie wróci. I wtedy, właśnie wtedy, nie chcesz się z tym wszystkim rozstawać, bo mimo tych wszystkich wyniszczających i pogrążających Cię czynników, cenniejsza jest dla Ciebie namiastka tego, co dawało Ci te upragnione, ogromne szczęście. Bo w tych wspólnie spędzonych momentach kryła się magia przeszłości, która zawierała wszystko, czego potrzebowałeś do życia, jak powietrza.
Jednym z najgorszych przeżyć jest świadoma rezygnacja z tego, co jest dla nas ostatnią deską ratunku, utrzymującą z całej siły na powierzchni złudzeń, nie pozwalającą na poddanie się - rezygnacja, a w jej następstwie całkowita utrata nadziei.
A to boli. Tak cholernie boli.
' Sięgnę w głąb siebie, tylko po to, by odkryć, że moje serce wciąż bije.
Mówisz mi, bym wytrzymał, ale niewinność zniknęła, a co było dobre, jest złe.
Bo wykrwawiam się, wykrwawiam się dla Ciebie'