mam zjebany humor, pierwszy raz od pczątku wakacji. fajnie ;)
ech, jednak sobota z Klaudią - impreza, coś.
mam nadzieje, że do tego czasu się humorek poprawi.
spadam, cześć..
nie potrafię tego zrozumieć. tej nieobecności. w jednej minucie jest człowiek a w drugiej już go nie ma. najpierw opowiadasz mu wszystko o sobie, o planach jakie masz, zna Cię lepiej niż Ty sam siebie, a potem tak nadzwyczajniej w świecie, nie masz w ogóle do niego dostępu. stojąc obok siebie czujesz, że jest jakiś obcy, a przecież taki nie był, pamiętasz go. pamiętasz wszystko co z nim związane. jesteś przesiąknięta wspomnieniami, aż do szpiku kości. nie możesz pojąć tego dlaczego to wszystko potoczyło się właśnie tak, a nie inaczej. wciąż myślisz, że to jest jakiś głupi żart, że on niebawem wróci, że to wszystko się skończy i okaże się jednym wielkim nieporozumieniem.