nóweczka, świeżoneczka! Z niedzieli! Autorstwa Beaty Nikonorow, bardzo dziękujemy! :)
pan Amator wygląda obecnie dość... biednie. Tak, jak całe życie był raczej za gruby, niż za chudy, tak obecnie czekam z niecierpliwością, aż wróci do swojego ciążowego brzuszyska. Zdecydowanie wolę go okrąglejszego. Mam nadzieję, że w czasie, kiedy zrzuci swoje gęste, zimowe futro, będzie już pięknym okrąglaczkiem, bo na chwilę obecną wygląda jak porzucony ;).
zmiana stajni doskonale nam zrobiła. Ja jestem tak szczęśliwa i podjarana tematem, że czuję się, jakbym miała nowego konia ;). Szczęśliwie kończę (a w zasadzie mam nadzieję, że już skończyłam) sesję i mam trochę wolnego czasu. Amator dziś wszedł w drugi tydzień widywania mnie codziennie. Wczoraj miał przerwę regeneracyjną ze względu na mój ostatni egzamin, a także w ramach nagrody po niedzielnej jeździe, po której - gdyby tylko w okolicy znaleźli się jacyś headhunterzy - spokojnie przeszedłby kwalifikację olimpijską ;). Chodził i pracował fantastycznie mimo wietrzyska i pierwszej jazdy na dużej ujeżdżalni, po której obu stronach pasą się koledzy, co może być dość rozpraszające dla istotki o tak niepodzielnej uwadze, jaką jest Amator. A mimo to, był doskonały! <3 Żałuję, że nie załapaliśmy się na zdjęcia z pierwszych DOBRYCH dodań w kłusie od półtora roku. Następnym razem :).
dzisiaj wietrznie i straszno, a mimo to jazda udana (przynajmniej w połowie, rozprężenie było różne). Aż miło wsiadać na niego. Z resztą, pławię się dzisiaj trochę w myślach, które naszły mnie w połowie pierwszego galopu i jestem bardzo dumna. Zdałam sobie sprawę z tego, jak ogromne postępy kucyk zrobił mimo nieregularnej pracy przeplatanej z regularną, ale nieambitną. Naprawdę, aż żal wracać do domu, żal zsiadać! Japa mi się cieszy na samą myśl, że do piątku będziemy widzieć się każdego dnia! Tym bardziej, że pogoda postanowiła naprawdę nas rozpieścić...
miłego wtorku Kochani! :)