More than enough, część 4
Gdy wróciliśmy, impreza powoli dobiegała końca. Postanowiliśmy wszyscy wyjść i poodprowadzać się nawzajem do domów. Los chciał, że tylko ja i Adam wracaliśmy autobusem. Powiedzieliśmy reszcie, że sami pójdziemy na przystanek i tak też zrobiliśmy.
Siedząc na przystanku, rozmawialiśmy. Adam co chwila całował mnie, a ja tuliłam się do niego, czując się bezpiecznie. Po jakiś 5 minutach stwierdziliśmy, że się przejdziemy. Szliśmy w stronę naszych domów.
- Spotkamy się jutro? zapytał Adam z uśmiechem.
-Tak, chętnie- odparłam zadowolona.
-Może u mnie?- zaproponował.
-Okay. O której? 13?
-Tak, mi pasuje.- uśmiechnął się.
Szliśmy tak, ciągle rozmawiając. Nie wiedziałam, mimo, iż Adam jest moim kumplem, że znajdziemy tyle wspólnych tematów. Było mi dobrze. Chyba w duchu pragnęłam, aby coś takiego się wydarzyło. Niedługo potem doszliśmy do mojego domu. Pożegnałam się z Adamem. Całował mnie delikatnie, a ja jeździłam dłońmi po jego plecach. Poszłam do domu, a on udał się w drogę do swojego. Usiadłam na kanapie w swoim pokoju i zastanawiałam się, jak to się w ogóle stało. Ale po jakimś czasie emocje zaczęły opadać i zajęłam się czytaniem książki, nie myśląc już o tym, lecz nadal mając dobry humor.
CDN
Trochę krótkie, no ale udało mi się chociaż coś wstawić ;)
Liczę na was ;>