z braku laku... stare zdjęcie z kozą.
skoro koniec roku to czas na podsumowania 2010
Ten rok rozłożył się niesamowicie równo i patrząc z perspektywy czasu dość sprawiedliwie. To, czego zabrakło w pierwszym półroczu przyszło w drugim, a to co było w pierwszym często uciekało w drugim.
NIe pamiętam co się działo w każdym kolejnym miesiącu, tylko tak mniej więcej patrząc na fbl stwierdzam, że:
STYCZEŃ: chorowanie, ferie, leczenie kaca po sylwestrze... ogólnie taki typowy styczeń / IMPREZY
LUTY: nic ciekawego... fbl mówi: naleśniki i thriller night / IMPREZY
MARZEC: ...imprezy
KWIECIEŃ: przepaść, zero życia, dno... ogolnie masakra
MAJ: majówka... i lizanie ran p kwietniu
CZERWIEC: próba zdania z matematyki zakończona sukcesem, dalsze wspominanie kwietnia
LIPIEC: długo wyczekiwane wakacje, Londyn, urodziny, Jarocin, Woodstock, tesknota za połową ekipy, która grzała dupy w Hiszpaniioraz przedewszystkim: początek 3.07 <3
SIERPIEŃ: powrót z woodstocku, imprezy, cieszenie się wakacjami
WRZESIEŃ: rozpoczęcie roku szkolnego, czyli początek końca. przekonanie sie, że wcale nie umie się porozumieć z Hiszpanką, która nie wymawia "s" i połowy wyrazu. KONIEC IMPREZ
PAŹDZIERNIK: wycieczka do Krakowa.
LISTOPAD: początki przymarzania na przystnakach, wielki wkręt- impreza urodzinowa Pati :)
GRUDZIEŃ: ciągłe zamarzanie na przystankach, gorączka świąteczna, przyazd Natalii i Adama, gry w chińczyka, penis na czubku choinki, próba zorganizowania sylwestra, częste wizyty w Brochówce, próba zaliczenia matematyki zakończona sukcesem.
NIe wiem czy jeszcze zawitam w tym roku na fbl.
Jeśli nie to do zobaczenia w 2011 ;*
Still waiting!