Wczoraj było spotkanie rodzinne, na któym stół jak zawsze ociekał żarciem. Patrzyłam na to już jak na żarcie nie jak na jedzenie, a mimo wszystko zjadłam za dużo. Kawałek schabu, 2 łyżeczki tortu, szklanka czerwonego barszczu, 1 krokiet, 1 kawa, 1 deser z serka waniliowego+owoce, 1/2kabanosa. Jestem obrzydliwa. :/ Dzisiaj i przez najbliższy tydzień musze to całe jedzenie spalić, zgubić, zapomnieć. Ale było to okropne. A jak jest u was? Wy też przy takich okazjach macie problem żeby zapanować nad sobą? Jeśli nie, to jak sobie z tym radzicie?
Grubas, grubas, grubas.