kolejny dzień. kolejny miesiąc. kolejny rok.
po jakimś czasie zaczynamy rozumieć co się stało, co zepsuliśmy, co byśmy chcieli naprawić. tylko że inni już tego nie chcą. boję się. boję się tego co ma nastąpić. boję się zmian ale wiem że one są konieczne i niezbędne. inaczej ogłupieje; zabiję albo siebie albo kogoś z moich bliskich. nie chcę zmieniać miejsca zamieszkania, szkoły, nie chcę tracić znajomych, ale tak będzie lepiej. bynajmniej chcę sobie to wszystko tak wytłumaczyć. chciałabym pojąć to wszystko co wydaje mi się takie trudne, chciałabym znów utonąć w ramionach i płakać, wiedząc że On będzie tak długo jak będę tego potrzebować. potrzebuję teraz kłamstw, oszczerstw, "przyjaznych uśmieszków", miłych słów, i udawanego współczucia. po prostu potrzebuję, choć może tylko mi się wydaje? może moja psychika już nie wytrzymuje? może wymyślam sobie coś czego nie ma? może tego nigdy nie było? jednak nie jestem wieczna, nic nie jest wieczne; nawet wspomnienia. zacierają się z biegiem czasu, blakną, zostają smugi minionych chwil które kiedyś dla mnie tak wiele znaczyły. za kilka lat nie będę w stanie sobie poprzypominać imion niektórych osób które uważam w tej chwili za "ważne". mam nadzieję że z biegiem czasu nauczę się śmiać z tego co jest dziś, bo póki co jedyne co mnie ogarnia to panika, jedna wielka panika która mnie wręcz paraliżuje. wiem że moja ewentualna śmierć np. pod kołami samochodu nikogo by nie wzruszyła. przeraża mnie myśl zmienienia swojego świata; znów. nie wiem czy jestem na tyle silna by jeszcze raz stawiać temu czoła. co z tego że niby w "słusznej sprawie", skoro tak czy inaczej to 'coś' budowałam przez 3 lata? moje wyobrażenia; rodziny, przyjaźni, miłości. wszystkie plany, marzenia trafił szlag. łzy żalu gdy piszę sms'a. zaciskanie warg przy jakimkolwiek przypomnieniu. zakochana? nie wiem czy można to tak określić. powiedzmy, że wiem już co straciłam.
"Nie był sam. Czarna postać wróciła, na przedzie niedaleko; przywoływoływała go gestem. Którego nie wdeptał w ziemię?(...) Ciemna postać przyzywała go, przyzywała go w deszczu, przyzywała go, by stawił się i wszedł do gry. Czas na start. Długa droga czeka nadal. Na ślepo, z wyciągniętymi przed siebie dłońmi, jakby prosił o jałmużnę, Garraty szedł ku ciemnej postaci. A kiedy znów poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, znalazł w sobie dosyć sił i pobiegł."
Stephen King "Wielki Marsz"
S t a y w i t h m e ! < 3