Masakra, ja wam mówię.
Mam obłupana część kości przy protezie :/
Operacja 18 październik.
Do tego, pocharatana wszędzie (nawet na uszach).
Dostałam też porzadnego kopa w brzuch.
No i te niewygodne obtarcia na biodrze...
Wziełam te kobyłe ze zdjęcia na spacer, pomyślałam że dobrze jeszcze raz wziać ja w teren zanim pojedzie Karolina - tak dla pewności. Taki spacerek stępem, z Patrykiem, który szedł na nogach. W dorodze powrotnej kobyła zakłusowała, wiedziałam już, że jej nie zatrzymam (nie do zatrzymania w terenie - chodźby stępem, ale wciaż do przodu) i postanowiłam zeskoczyć i dopiero wtedy ja opanować. Nie zdazyłam, kobyła zobaczyła motor i zagalopowała, ja spadłam i nie puściłam wodzy. Niewiem ile mnie wlekła i ile razy kopła, w co trafiała. Puściłam i za cholere jasna nie mogłam oddychać. Z pomoca Patryka wstałam, i szukałam konia. Pobiegła do stajni...
Jestem obolała i wściekła.
Musze się zebrać do kupy i zdażyć z wszystkimi końmi, które obiecałam, zrobić do operacji.
Co będzie z moja noga, niewiem...
Tylko obserwowani przez użytkownika yngvild
mogą komentować na tym fotoblogu.