Skrzywił się, kiedy lodowata kropla słonej wody skapnęła za kołnierz jego czarnego płaszcza. Przymknął oczy, by łatwiej się uspokoić. Tego dnia był wyjątkowo drażliwy. Chcąc mieć to wszystko jak najszybciej za sobą, mruknął pod nosem coś, co ewentualnie można by uznać za mruk aprobaty, czy przyzwolenia. Obślizgła hybryda pytona i krokodyla ni to poczłapała, ni to poślizgnęła się ku przerażonej, chudej dziewczynie przypiętej do skały. Oniemiała ze strachu, wpatrywała się rozszerzonymi do granic możliwości oczami w przybliżające się do niej zwierze. Kolejna kropla wpadła na kołnierz mężczyzny. Warknął cicho, a echo jaskini natychmiast podchwyciło ten dźwięk i zwielokrotniło go. Dziewczę zadrżało. Hybryda rozwarła ogromne szczęki z ostrymi kłami i ryknęła iście diabelsko.
Pół sekundy później mężczyzna ziewnął rozdzierająco. Odwrócił się na pięcie i pomaszerował ku portalowi, zadowolony z kolejnego wykonanego zadania.
______________________________________________________________________________________
Drgnął, czy tylko mi się wydawało? Nie odrywałam wzroku od dogorywającego bytu.