Dziś wróciłam może nie na tarczy, ale znowu nie jak triumfator.
Dziś nie wróciłam jak Najnowsze Odkrycie Polskiej Motoryzacji, albo Jedyna Nadzieja Polskiej Motoryzacji, tylko jako osiemnastoletnia dziewczyna mająca niedługo zadać najważniejszy egzamin w swoim życiu (yhy, nie myślę o żadnych tam badziewnych testach w szkole, bynajmniej), jako osiemnastka, której kostka mdlała od wciskania sprzęgło-gaz-hamulec-sprzęgło-hamulec-gaz-sprzęgło-hamulec-o ja jebie-jak boli. Wróciłam jako dziewczyna, która trzyma swobodnie kierownicę i myśli o tym, że już niedługo wsiądzie do czerwonego nissana, z jakimś nadętym kolesiem/nadętą facetką i będzie musiała odegrać godzinny teatrzyk pod tytułem: "Spójrz, kurwa, jak dobrze prowadzę", albo "Weź nagryzdaj w końcu to <<pozytywne>> bo wyjebie w najbliższe drzewo".
Przygryzam wargę, bo sobie na to pozwalam. Choć mnie to wkurza.
Jadę ze zmrużonymi oczyma, czuję się pewnie, wiem, że zmarszczki na moim ryju tylko się pogłębiają, ale to nic, bo jestem Jedyną Nadzieją Polskiej Motoryzacji i chcę, kurwa jego mać, dostać ten breloczek i mieć satysfakcję z tego, że zdam za pierwszym.
Zdam, bo jestem dziewczyną, która o siódmej rano tańczy w kuchni w samych spodniach dresowych i biustonoszu, zdam, bo uczę moje myśli nieposłuszeństwa, zdam, bo tak chcę.
A jak nie zdam teraz, to zdam następnym razem.
Zdam.
Uch.
Podeszłam do mamy i z moich osiemnastoletnich ust wypłynęło pytanie: "Zdam?" wypowiedziane przez dziecko. Mama jest od tego, by przytulić i poklepać i pocieszyć. Moja mama mówi raczej prawdę, niż pociesza, więc powiedziała: "Jak się nie zdenerwujesz, to zdasz".
Właśnie.
I dzięki Bogu, że ja się nie denerwuję.
Muszę uwierzyć w siebie. Bo jeśli sama w siebie zwątpię, kto we mnie uwierzy?
Inni zdjęcia: :* patrusia1991gdJa patrusia1991gd... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24