Minęły dwa dni od pogrzebu. Przez ostatni tydzień praktycznie niemalże cały czas spędzałam na wsi wśród bliskich. Na pogrzebie niestety bardzo padało a mimo to ludzi i tak było dużo. Czułam wtedy taką załamkę ale wczoraj już jakby było lepiej, tak jakby mi poniekąd ulżyło. Dziś jest nawet ciepły słoneczny dzień, idealny na grilla, który dopiero w niedziele będzie i oby wtedy chociaż było ciepło. Mam poniekąd dalej doła przez jedną sprawę... Mam wrażenie, że nie da się już nic zrobić.
Przynajmniej wiosnę czuć choć wczoraj było tak cholernie zimno jakby to jesień była a dziś czuć po prostu wiosnę.