W środku nas jest ogień.
Ogień, który wypala od środka nasze dzusze. Może to też być ogień, który zamienia nas w herosów. Jesteśmy słabi. Nie czujemy tego ognia takim, jakim powinien on być. Jesteśmy puści, bo pozwalamy mu zapanowac nad naszą powłoką. Iskry, one sypia się z naszych oczu i zmuszają nas do wzajemnej konfrontacji. Czy jeszcze kiedyś zamienię się w niosącą nadzieję świecę?
Dlaczego wokół nas jest tyle fałszu? Ludzie na pozór bliscy zamieniają się w puste cienie. Żywią do nas urazy, chowają to pod powłoką z uśmiechu, na co im to? Zamykają się w swojej chorobie, puści na pragnienia i uczucia innych. Zabijają od środka wszystko, co jest dobre w innych, tylko dlatego, że nie chcą się przyznac do swoich odczuć. Umieramy.
Zabijając sami siebie. Gasząc swój ogień nawzajem. Sypiąc iskry, które spalają nasz świat.
Przedstawmy się sobie.
Jestem Misery.