Ostatnia impreza w plenerze udana. Ogólnie jest chujowo, ale stabilnie. Podtrzymuje mnie na duchu myśl, że z czasem musi być lepiej. Od poniedziałku korki z matmy, politechniczna welcome. Lipiec był chyba najlepszym miesiącem mojego życia i wspomnienia są bezcenne. Póki co, chcę się nacieszyć ostatnimi dniami wakacji. Trzymajcie się, 5 ;)
White House Records & Vnm/Sokół/Hades - Do jutra