I najgorsze tłumaczenie że nic Ci nie jest, w momencie gdy pęka Ci serce.
Nie mów mi co dobre, gdy sam idziesz na dno.
Założyła jego bluzę, którą dał jej w ostatni dzień gdy byli razem. Wzięła do ręki gorące kakao, usiadła przy oknie, wspominała chwile dobre i złe. Uśmiechała się gdy widziała jak byli szczęśliwi, płakała gdy widziała jak się kłócili. Łzy ciągle leciały jej po policzkach.. W końcu zrozumiała, że on był tym jedynym i nie umie bez niego żyć.
Zajebiście jest słyszeć od jego siostry, że siedział całą wigilię i cieszył się do telefonu gdy ze mną pisał.
Co ty od niego chcesz? Żeby ci codziennie róże przynosił, nie spóźniał się, był punktualny, przyjeżdżał po ciebie, robił sto tysięcy niespodzianek, był miły, kochany, romantyczny, żeby cię zabierał na długie i romantyczne spacery, żeby nie zapominał o tobie, i żebyś zawsze przy nim czuła się kochana. Przecież to tylko facet. Da się ich kochać tacy, jacy już są, i to jest w nich takie słodkie, a tego swojego ideała wyrzuć na śmieci i zapomnij.
Widziałam, jak odchodziłeś. Czułam, jak moja twarz tonie we własnych łzach. Miałam świadomość, że opuszczasz mnie już na zawsze. Nie zobaczę Twojej twarzy już nigdy więcej. Bolało niesamowicie. Ty patrząc na mój powoli zmniejszający się obraz ciała, za Twoimi plecami, odczuwałeś identycznie to samo. Zastanawiam się, czy uważać to za diabelną nienawiść Boga do Nas, czy piękno objawiające się w uczuciu, które jest na tyle silne, by pozwolić na taka rozłąkę?
Porządki w przeszłości. Czas wyrzucić to co niepotrzebne , dać miejsce temu co jest i zostawić wolne miejsce na to co będzie. Zdecydowanie inne podejście?
Przykleję sobie nad łóżkiem kartkę, napiszę na niej czarnym markerem `nie spieprz tego`, aby za każdym razem jak będę się budziła i zasypiała przypominała mi o tym co jest ważne.
Może i jestem dziwna. Wkurzają mnie tapeciary, przekręcają mi się flaki na widok kolejnego gościa lansującego się po mieście, mam obrzydzenie do szpilek, kocham trampki, nie nakładam sobie kilo lakieru na włosy i nie wzdycham kiedy widzę w telewizji Bednarka chociaż lubię go czasem posłuchać. Zrozum to. Taka jestem.
I mimo wszystko - nadal są te dni w których najchętniej wyjebałabym Ci z całej siły w twarz, później wyszła z domu i już nigdy nie wróciła. Zostawiła za sobą cały ten syf, całe to pieprzone bagno, które wciąga mnie i sprawia , że z dnia na dzień wypalam się coraz bardziej.
Wiesz? Mówię Ci tylko, że mam na Ciebie wyjebane, nie chcę Cię widzieć, nie musisz kurwa dzwonić i przyjeżdżać, ale tak naprawdę, to zżera mnie od środka i chcę Cię przytulic i powiedzieć, że Cię kocham.
Wyszłam na osiedle. Owinęłam się szalikiem i zapaliłam fajkę. Usiadłam na murku i obserwowałam ludzi. Kobieta kłóciła się z jakimś facetem. Jedna babcia szarpała się ze swoim psem. Starszy facet krzyczał na małego chłopca, bo rozbił mu butelkę z piwem. Młoda dziewczyna kłóciła się z chłopakiem, który po pięciu sekundach minął ją i odszedł. Jej zaszklone oczy rejestrowały jego sylwetkę, znikającą w zimowej mgle. Maleńkie dziecko zaczęło płakać, bo rodzice kłócili się o to, czy kupić jej rower. Minęła mnie grupka małolatów, którzy mieli ubogie słownictwo, bo ograniczali się jedynie do 'kurwa' i 'ja pierdole.' Chociaż, generalnie to ja też właśnie tak skomentowałabym życie. Świat zmienił się w worek śmieci, których odór zabija jakiekolwiek pozytywne uczucia. Miłość? Taa, na pewno.
Przysięgam, że już teraz skoczyłabym z tego cholernego dziesiątego piętra. Skoczyłabym, gdyby tylko ktoś mi obiecał, że zobaczę Twój wyraz twarzy i wrzący z Ciebie żal, kiedy dowiesz się o mojej śmierci.