Rogalinek, zima 2013
fot. Aleksandra Wawrzyniak.
Poprzeglądałam sobie wszystkie nasze zdjęcia. Powspominałam ostatnie trzy wspólne lata. I z żalem zdałam sobie sprawę, że ja bez tego konia "nie istnieję"... Nie jest idealny, ma swoje za uszami i wiele rzeczy jeszcze do dziś nie udało nam się odrobić. Ale mieliśmy też dużo fajnych momentów, kiedy udowadniał, że nie jest złym koniem, że potrafi jak się do niego odpowiednio podejdzie. I przez te trzy lata stał się niemal członkiem rodziny, bez którego nie wyobrażam sobie życia. Nie mogę i nie potrafię się z nim rozstać, po prostu. Może jeszcze nie wszystko zrobiłam, może trzeba zagryźć zęby, a w końcu przyjdzie lepszy czas?
Z rzeczy bardziej przyziemnych, od jakiegoś czasu koń usilnie coś próbuje mi powiedzieć. I obawiam się, że w dalszym ciągu z siodłem coś nie tak Jakoś ciężko mi wierzyć, że Pamir nagle robi bunt "dalej nie idę, bo nie". Trzeba będzie zawołać kogoś mądrzejszego, bo wg mnie siodło nie leży do końca jak powinno, tylko pomysłu nie mam dlaczego i co ewentualnie było by do poprawki. O ile poprawić się da...