https://pin.it/5578g7z czyli któryś dzień marca, 16 czy 17 dzień rosyjskiej agresji, kolejny dzień wegetującej egzystencji. Jestem zła. Nie dość, że te myśli o pogróżkach, sprzed kilku dni, nie dają mi w spokoju wyjść z domu, to klasycznie moje zaangażowanie do czegoś na co mam wpływ i do czego mam chęci mimo, że wciąż takie samo, nijak ma się do inspiracji. Tak nie czuję się zainspirowana, przez co trudno mi sie ubrać w słowa. Zaangażowałam się w coś co jak mniemam nie ma przyszłości, i nie mówię tu o kolejnym związku, po prostu po raz kolejny czuję, że mimo chęci będę musiała sie z czegoś wycofać, bo klasycznie porwałam sie z motyką na słońce, chcąc ująć słowach relacje mojego życia. Moje plany na przyszłość również, nie wróżą sukcesu. Jest tak jak w piosence Ranko na YT, jestem przegrywem. To i tak o niebo lepiej, przynajmniej, ktoś napisał o tym piosenkę, i to jedna z najlepszych jakie słyszałam.Nie widzę kolorów, nie widzę nic, patrzę pusto i płytko, jakbym już nigdy miała się nie pozbyć cierpienia. A Buddha z cierpieniem polecał walczyć. To podobno jest istotą egzystencji, jedną z wielu, by na dobre uciec przed cierpieniem. Co gorsza, nie mam tego w dupie, bo tu chodzi o mnie. I ktoś sobie pomyśli, że skoro mam tak przejebane, to musiałam coś w przeszłości skiepścić, i owszem, tak było, ale to zdecydowanie nie była walka, którą mogłabym wygrać. Tak jest, zniszczyłam sobie teraźniejszość, i tkwię w niej, jak w matni. A jeśli nie wiadomo w czym tkwi problem, to właśnie niestety w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Wszechobecnym Ja, wszechobecnym ego. Skoro ja nie mogę wziąć się w garść, nie mogę tego oczekiwać od innych, choć Oni akurat nie wygląda na to by mieli sobie cokolwiek do zarzucenia, więc mogli by na ten przykład zrobić coś pożytecznego. Ide spać, jestem tylko głupim ziarnkiem piasku, i to nie podlega wątpliwości, że w styczności z człowiekiem potrafię tylko uwierać nogę, albo w doopę, a to i tak tylko grupowo. Naprawdę sie boję, bo myślę i czuję, że jak zwykle nie ma dla mnie w pobliżu żadnej tratwy ratunkowej, jedynie ta, do której trzeba by dopłynąć o własnych siłach, gdzieś w oddali. I tak już wiem, że umrę samotnie, to mnie zżera, patrząc jak innym w życiu niezmiernie się układa, a jak walczę o każdy dzień, jak pławią się w swoim zadowoleniu, i radości z niewiedzy, którą są otoczeni. Radości z choćby dzieci, które od początku swoich dni są rozpieszczane uczuciem, a stoją pod znakiem zapytania czy to uczucie w przyszłości odwzajemnią. I czuję, że gdzieś w głębi, każdy boi się samotności i odrzucenia, choćby na tę naszą przyszłą starość. Pozdrawiam Chlorine
ps, zostaje mi tylko magia. księżyc i magia.
14 SIERPNIA 2022
16 MARCA 2022
15 MARCA 2022
14 MARCA 2022
13 MARCA 2022
12 MARCA 2022
11 MARCA 2022
10 MARCA 2022
Wszystkie wpisy