jakoś z marca.
dawno nie pisałam. nie chciało mi się. weekend w miarę. w piątek z nimi, w sob. też, ale tylko do 15 i potem afera, list, płacz. nikt nie wie o co chodzi no i dobra. w pewnym sensie dla siebie prowadzę tego fbla. reszta soboty spędzona w domu. w niedzielę jechałam do rnw, by się zapisać na Hubertusa. czy się nie boję? boję się, ale damy radę chyba.
pojechalam w teren tylko z p. Wiolą i było zaje.biscie ;) hardkor z deka. skoczyłyśmy, cwały, albo ta gora stromaaaa koło rzeki, to schodzilysmy z niej, a ja zjechalam galopem xd. przejechalysmy przez rzeczkę i wogle super, długie galopy itd :) jechałam na Assanie i podobało mi się;d
dziś nie poszłam do szkoły. poszłam do lekarza. i co się dowiedziałam ? z zapalenia oskrzeli przeszło na coś z zatokami. wystałam się tylko 2 razy w kolejce. raz poszlam, potem polecialam zrobic zdjecie zatok, znowu w kolejce do lekarza ze zdjeciem. a jutro po opis. mam jakies smieszne inhalacje, leki i wogle. br. dlugo bede jeszcze chorA?
ale do szkoly chodze, zwolnienie z wfu.
chaotyczna notka. no i kij.
EDIT! AAAA! NO I MOJA CUDOWNA SARA URODZIŁA DZISIAJ 3 PIĘKNE, CZARNE, MALUTKIE SZCZENIACZKI!