ww sobote hm. wstalam, szybko się ogarnęłam, poleciałam do domu, przebrałam się i wogle, przyjechala po mnie Cyna i pojechalysmy do rnw. Byla myszkaa i wogle fajnie bylo ;) pogoda do kitu, więc teren, ale byl spoks ;) Galaksis trochę kombinowała, ale ogolnie nie narzekalam, ladnie szla;p no .. pomijając fakt, ze bylismy za prowadzącym Mondeyem, który się wszystkiego bał no i w efekcie Galaksis ciągle odskakiwała, raz na korzeniach mi barana zasadziła, a raz tak odskoczyła, że nie zdążyłam się uchylić i dostałam takimi big gałęziami po szyji ;p no ale nic ;p wróciłam, przebrałam się w domu, spakowałam i znowu do siostry, ale tym razem zamiana, do drugiej ;P pobawilam się z Michałem, posiedziałam, poszłam spac..
w niedzielę wstalam dosc szybko, o 9. bylam umowiona z cyną, przyszlysmy do mnie, ja się ogarnęłam i przebrałam i polecialysmy ;p tzn. o 10 do rnw xd. pogoda ladna ;) z cyną sciągalysmy posciele i je ukladalysmy z jakichs 25 lozek .co wbrew pozorom nie bylo takie szybkie i latwe. potem sprzątalysmy w pokojach 4 + 2 lazienki+ korytarz. tzn zamiatanie i mycie podlog, gdzie w korytarzu, byla pięknie rozlana kawa, ktora ni cholery nie chciala schodzic. ale jakos się udało ;P hm. jazda. padok .. Galaksis ;P ofc. miałam wybor, to poszalalam i wzięłam ją XDD :P (rutyna :D) no i na początku szla super. prowadzilysmy. moze nie byla rozluzniona do konca, ale pieknie sie sluchala, szla rownym tepem i wogle wszystko bylo ladnie, mi fajnie wychodził kłus wysiadywany .. potem galop całym zastępem, ale tylko kawałek. było okej ;) no tak, potem się zaczęło .. albowiem 2 GŁUPKI! strzelały tymi swoimi karabinami .. w wyniku czego, Galaksis miała oczy jak 5 zł, nagle straszna stała się taśma, krzaczek WSZYSTKO NO ! Galop to porażka, trzymając ją zamkniętą w łydkach, na zewnętrznej, kkobyła robiła ze mną praktycznie to co chciała.. no ale nic. wkurzyłam się niezle. tzn. nie raz tak bylo, ale powiedzmy, iz mialam maly kryzys... Córuś wsiadła na nią, no i tez sobie nie poradzila. po prostu Galaksis nie miała humoru i tyle. cóż, potem przestali strzelac, ale kobyła była juz strasznie rozdrazniona i nic nie wyszlo.. wiec dalam sobie spokoj, i skupilam sie, by chociaz poklusowac, zeby troche spuscila, choc i to bylo ciezkie, bo ciagle do galopy wyrywała.mialysmy miec teren dodatkowy. no i mialam wziąć Galaksis, zeby się uspokoila itd. fajny terenik. cóż, Galaksis dalej byla rozdrazniona ;p odskakiwala na widok lisci, przeskakiwala kaluze, kombinowala, jak by tylko wyprzedzić, a najlepiej to bylo ciagle jechac na zadku Assana ;P potem się uspokoila, spuscila z pary i bylo fajnie :) emh. wrocilysmy , wszyscy pojechali, a my musialysmy konie pozaprowadzac, bo NIKOGO nie bylo, procz jednej pani. masakra byla z Bastellą i Czadorem XD potem nakarmilam Fantoma, Grafitę, napoiłyśmy i sioo do domu ;) tzn. ja potem do siostry ;p szybko padłam i nie zobaczylam się z mamą. dopiero rano .. komentarze pod poprzednim ;)
:PP dzisiejsza nota niedługo.