bo ejj.. co w rodzinie, to nie zginie,
a coś mała musiała po mnie dostać xd.
zdjęcie niezbyt adekwatne do humoru, ale pomińmy ;)
poszłam wczoraj z agatą na dwór. powspominałyśmy, pogadałyśmy. `jak to było kiedyś`, `jak się wszyscy zmienili` i tego typu rzeczy. oczywiście było śmiechowo, bo z tym deklem to się nie da inaczej xddd ale ja też miałam fajne loty..
agat- ej, w sumie to nie powinnyśmy tędy isc, bo tu jest pole minowe
ewka- oO?
agat- noooo tak. chodzą tu z psami takimi dużymi.
ewka- oO no ale jak ? przecież tu są garaże.. to jak oni te miny rozwalają? przecież samochody by się rozjebały. i co te psy węszą?
agat- nie XD te psy srają !
wogle miałam fajne fazy. śpiewałam `ja jestem pan tik-tak` i `ogórek zielony` xd. i faaaajnie było.
a w domu byłam jakoś po 21. i mama mi powiedziała, że babcia powiedziała, że wszystko u góry jest ładnie posprzątane, nawet w szafce za szkłem itd. babcia jest w szoku, bo kazała u góry tylko okna umyć, a ja zrobiłam wszystko wszystko :D
w ogóle to mama do mnie przyszła i z tekstem, że zegarki się przestawia i nie mogę już spac ; br. ale nie mogę tez zjesc, bo wzięłam te głupie tabletki xd. i tak usiadłam do kompa. a potem się pewnie bd śpieszyć, ze nie zdązę, bo 10.30 musze wyjsc XD!
oby było w miare z tą pogodą i w ogole..