+13
-Tak. Monica jest w ciąży, ale bardzo się kochamy ,więc przy okazji zdecydowaliśmy się na ślub. oznajmił Markus.
-Bardzo się ciesze , że będę ciotką haha J - uśmiechnęłam się , ale w myślach bałam się o niego troszke. Markus opowiadał nam jeszcze jak to będzie z tym ślubem i postanowiliśmy to jutro oznajmic rodzicom. Koło godziny 21:00 mój brat poszedł do domu. Ja i Ney , też postanowiliśmy już pójść spać. Przedemną jutro dzień pełen wrażeń. Ciekawa jestem jak rodzice zareagują na to że Markus się żeni. Hmmmm. Poszłam się wykąpać. To było coś czego potrzebowo moje ciało. Póżniej nałożyłam balsam i poszłam do pokoju. Patrze a tam leży Ney. I całe nasze łóżko było usłane płatkami róż. Ney podszedł do mnie, obdarzył gorącym pocałunkiem, następne stawały się coraz gorętsze. Położył mnie na łóżku, wplótł palce w moje włosy. I tak całował mnie z 15 min. Było przyjemnie. Nawet bardzo, ale :
-Ney, skarbie, ja jeszcze nie jestem gotowa-oznajmiłam mu.
-Jak tam chcesz kocie , powiedział Ney, ale zawsze można się całować, i pieścic - zaśmiał się.
- I na tym poprzestańmy. zaśmiałam się .
Ranek.
Nawet nie wiem jak i kiedy zasnęłam. Obudzi ła mnie szczekająca Daysy. Pozłam do kuchni, i dałam jej jeść. Chyba była głodna bo szybko zjadła i prosiła o jeszcze . Poszłam się ogarnąć do łazienki. O dziwo Ney jeszcze spał. Poszlam na dół zrobić śniadanie. W tym momencie zszedł Neymar. Pocałowałam go na dzień dobry.
- To co dzis jemy Mała ?
- Hmm mamy w lodówce, jaja, ser , szynke.. może zjedzmy omlet ?
-Brzmi smakowicie.
Po sniadaniu, stwierdziliśmy ,że pójdziemy na spacer. Ney zabrał mnie nad piękne jezioro. Usiedliśmy, rozmawialiśmy , jedliśmy borówki.
-Hej Em. A może byś poznała mnie ze swoimi rodzicami ?- spytał nieśmiało Ney.
-Wiesz.. nie myślałam o tym , ale to może być dobry pomysł. To dziś jak będziemy szli oznajmić nowinę Markusa , poznam Cię z mamą i Josephem. powiedziałam i rzuciłam mu się na szyje.
Gdy nagle zadzwonił telefon.
- Tak tu Emily.Ale co się stało? Gdzie ? W szpitalu ?! Dobrze dziękuje , będę tam za niedługo.
-Em ? Kto to był.
-Dyżurny ze szpitala. Musimy tam jechać. Coś złego się stało. Krzyknęłam zapłakana.