+10
-Daysy! Tak , nazwijmy go Daysy krzyknęłam uradowana .
-Ej , Mała nie krzycz tak, jesteś osłabiona więc się nie wysilaj mówił opiekuńczo Ney.
-Masz rację przyznałam, po czym schyliłam się do szczeniaka. W tym momencie zakręciło mi się w głowie i upadłam.
-Nic ci nie jest wystraszył się mój chłopak- poczekaj pomogę ci wstać.- przerzucił moją rękę przez siebie i pomógł mi dojść do sypialni. Zasnęłam na około 3 godziny. Po przebudzeniu strasznie bolała mnie głowa, zaschło mi w gardle. Rozglądałam się dookoła za jakąś wodą, nie chciałam, aby cięgle Ney mi przysługiwał. Na szczęście na stoliku nocnym stała butelka z wodą pomarańczową. Lekko się uniosłam i pochyliłam aby sięgnąć po napój.
-Em, poczekaj podam ci. Musisz odpoczywać.- mówił z progu Neymar.
-Daj spokój , już mi lepiej wymusiłam na twarzy uśmiech.
-No chyba sobie żartujesz, jesteś blada jak trup.- spojrzał na mnie z politowaniem. Podał mi wodę, troszkę zgłodniałam, więc poszedł do kuchnie zrobić mi kanapkę. W tym czasie poszłam do łazienki, wystraszyłam się własnego odbicia w lustrze. Byłam rzeczywiście blada, a na moich włosach widniał straszny nieład. Przemyłam twarz zimną wodą. Popatrzyłam się chwilę we własne odbicie, byłam jeszcze osłabiona i postanowiłam, że prysznic wezmę rano. Przebrałam się w piżamę i położyłam się z powrotem do łóżka. Ney już tam czekał z posiłkiem dla mnie. Zrobił mi pyszną kanapkę z żółtym serem pomidorem i ogórkiem. Zjadłam ją ze smakiem, po chwili zrobiło mi się zimno, miałam lekkie dreszcze.
-Załóż to. - powiedział i podał mi leząca na fotelu obok jego czarną bluzę z nike.
-Dziękuję ci uśmiechnęłam się. Cały czas ze mną leżał. Nie potrzebowałam dużo czasu, aby zasnąć, w tej chwili moim jedynym marzeniem było obudzić się rano w pełni sił i spędzić kolejny cudowny dzień wakacji z Neymarem. Przebudziłam się w środku nocy , popatrzyłam na zegarek, była dokładnie 1:03. Nie mogłam zasnąć. W sumie co tu się dziwić spałam prawie cały dzień, ileż można nic nie robić? Zeszłam do kuchni, aby napić się soku. Daysy spała słodko w malutkim koszyku. Wzięłam karton z napojem na górę w razie gdyby chciało mi się jeszcze pić. Położyłam się na łóżku z zaświecona lampką nocną , podparłam się na łokciu i przyglądałam się Neyowi. Wyglądał przesłodko. Był równie padnięty jak i ja, cały dzień się o mnie troszczył. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna. Postanowiłam, że muszę mu to jakoś wynagrodzić. Dałam mu całusa w czoło i po kilkunastu minutach znów zasnęłam. Obudziłam się o 7:40, chciałam aby piłkarz dobrze rozpoczął dzień. Poszłam na dół , zrobiłam tosty i jajecznicę, a do szklanki nalałam soku pomarańczowego, To wszystko zaniosłam mu do łózka.
-Pobudka kooocie szepnęłam mu do ucha i obdarowałam go całusem na dzień dobry.
-Ooo, kochanie już ci lepiej, cieszę się ogromnie uśmiechnął się zaspany.
-Tak , wydaje mi się ,że już wszystko ok- odparłam i pokazałam na tacę z jedzeniem- jedz bo wystygnie.
-Dziękuję za miło rozpoczęty dzień słodko się uśmiechnął. Zostawiłam go samego i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Miałam dziś załatwić kilka spraw na mieście, a Ney miał za godzinę poranny trening. Szybko się odświeżyłam, wysuszyłam włosy i delikatnie pomalowałam. Założyłam karmelowe wysokie koturny, jasnoniebieskie jeansowe spodenki z podwyższonym stanem i białą koszulkę na ramiączka którą wsadziłam do środka . Do tego naszyjnik z sową. Miałam jeszcze trochę czasu do wyjścia, ponieważ szkołę do której miałam się udać złożyć papiery otwierali dopiero od 10, więc postanowiłam wyjść z moim nowym pupilkiem do ogrodu. Usiadłam na trawie i bawiłam się ze szczeniakiem małą piłeczką.
-Emily, wychodzę na trening, spotkamy się na obiedzie, o 13 pod galerią ok ? - zapytał Ney.
-Ok , do zobaczenia nachylił się do mnie i pocałował na pożegnanie. Odniosłam Daysy do domu napełniłam jej miskę wodą i karmą , po czym opuściłam dom. Po 10 minutach byłam pod szkołą. Poszłam do sekretariatu złożyć papiery , miła starsza pani zapewniła mnie , że nie będzie problemów z przyjęciem, ponieważ na moim roku jest mało uczniów. Byłam bardzo ucieszona , bo jeszcze brakowało mi tego , żeby nie przyjęli mnie do szkoły w mieście w którym będę teraz mieszkać na stałe. Pojechałam jeszcze do domu wziąć parę rzeczy, w ogrodzie natknęłam się na Markusa.
-O kogo moje piękne oczy widzą , siostrzyczka. - Śmiał się.
-No witam braciszku, witam. - podeszłam do niego i przytuliłam.
-Dawno cię w domu nie było , jak tam sprawy z Neymarem wyszczerzył się- mam nadzieję, że nadrobiliście to co wam przerwaliśmy ostatnim razem przed imprezą.
-Głuuuuuuupek krzyknęłam i ze śmiechem pacnęłam go w ramię.
-No cooo, to naturalna rzecz- wybuchł większym śmiechem.
-Oj daj spokój , nie będę z tobą rozmawiała o moim życiu łózko...- ktoś mi przerwał.
-O czym nie będziesz rozmawiała hmm ? - usłyszałam głos mamy.
-O mama , hej przywitałam się.- przyjechałam zobaczyć co tam u was słychać i wziąć kilka swoich rzeczy.
-No cześć , cześć , myślałam że przez te kilka tygodni o nas zapomniałaś- dodała podejrzliwie.
-Jak mogłabym zapomnieć o mojej ukochanej rodzince...- zaśmiałam się.
-To może jak już jesteś to zostaniesz na obiad? - zaproponowała .
-Jestem już umówiona z Neymarem na obiad. - rozczarowałam mamę.
-No cóż , trudno. Kiedy poznamy tego twojego chłopaka? - popatrzyła na mnie spod byka.
-Cierpliwości mamo , niedługo .- uśmiechnęłam się i weszłam do domu. Spakowałam do średniej wielkości fioletowej torby Adidas trochę ubrań i potrzebnych rzeczy po czym pożegnałam się z domownikami i udałam się na spotkanie. Gdy dojechałam pod galerię zobaczyłam Neya, ale nie czekał na mnie sam...
_______________________________________________________________
/P.