Ostatnie wspomnienia z Warszawy są dość dziwne. I miłe i nie miłe. Będę tam za 6 dni. Musze zrobić plan gdzie mam iść. Jeszcze 6 dni.
Nie lubię niedzieli. Niby wolne, ale chuj wie co robić, bo jutro do pracy. Taka wegetacja jak dla mnie. Jutro znów 8h prasowania. Jak ja tego nienawidzę!
Naprawiłam spodnie i dwie koszulki.
Dziwnie się czuję. Tak nijak. Jak co dzień. Jak śmieć. Jak nic.