Najpierw rezygnujesz z drobiazgów,
potem z większych rzeczy, a w końcu
z wszystkiego. Śmiejesz się coraz ciszej,
aż wreszcie zupełnie przestajesz się
śmiać. Twój uśmiech przygasa,
aż staje się tylko imitacją radości,
czymś nakładanym jak makijaż.
Bo co to za miłość,
o którą trzeba prosić?