złość, żal, rozczarowanie, wypalenie?
może wyjebie gdzieś w kosmos, albo uciekne na chwile. Albo "może kurwa pizda a moze do cholery"
Co się z tym światem dzieje, zamiast iść do przodu wszyscy się cofamy.
Wielka czarna dziura o nazwie Bytów przeistacza ludzi w puste słoiki. Nie dość, że ciężkie, zajmują miejsce to jeszcze gowno z nich jest.
Wciąga całą wenę, ludzie kreatywni już mają wszystko w piździe.
Nie chce być jebaną owcą w stadzie, chce stąd uciec, nudzi mnie to wszystko, wkurwiam się tylko i jeszcze mam pierdoloną nadzieje, że gdzie indziej jest lepiej. Bo jest kurwa przecież. Co? gorzej być nie może.
Mam już w dupie wszystko, cały zasrany odbytów i jego wdzięczne mozliwosci. Świet bez perspektyw, zdychaj tu no bo co innego
Kiedyś robiłam milion rzeczy - tańczyłam, rysowałam, pisałam jakieś wiersze czy gówniane ksiązki, ale coś robiłam.
A teraz chuj, dusze się tu, jestem samotna w myślach i w ambicjach. Nikt nie chce tego co ja, nikt nie chce sie realizować. Tylko pracować gdzies, gdzie nic nie osiągniesz, wypłate idzie sie wyjebać na browar i szlugi. Taka jest tutaj przyszłość.
Gdzie czytanie ksiązek? oglądanie wystaw, chodzenie do teatru na wystawy..
Gdzie jest ta miłosc? Szalona, nieprzewidywalna, pełna gorących uczuć, wyznań, aktów miłosnych, napawająca dumą i oczywiście tą weną jebaną, której nie mam już od ponad pół roku?
Nie chodzi o niewiadomo co - chodzi o marzenia, priorytety bardziej ubarwione niż pusta praca, albo lepiej - jej brak - kurwa wiecznie to samo.
Mózg zanika.
Nie tak ma być, nie tak miało być.
W KOŃCU STĄD WYJADE!
PS. Wcale się nie cieszę ze mam 20ścia lat.