dzisiaj trochę z innej beczki. postanowiłam nie trzymać się jedynie tematu "DIETA".
szacunek.
zdjęcie znalazło się tu nieprzypadkowo. wykonałam je w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. wycieczka, na której upamiętniłam jedno z okien, odbyła się jakieś 3 lata temu, a widząc to zdjęcię przywołuję wszystkie uczucia jakie mną wtedy targały. widok tych budynków.. zebrane w jedno miejsce włosy, sterty ubrań, walizek.. zdjęcia tych wszystkich młodych twarzy w jednym z bloków.. czasem naprawdę ciężko jest mieć wyobraźnię... tak ciężko było mieć przed oczami to, co mogło się tam dziać ponad siedemdziesiąt lat temu.. i gdzie wtedy był szacunek? pytam! gdzie był SZACUNEK?! szacunek do życia drugiego człowieka. do jego prawa do planów. tak po prostu osądzili "dani ludzie są gorsi, oni nam przeszkadzają, zabijemy ich". gdzie podziewało się ludzkie sumienie? nie znoszę wojen. nie wyobrażam sobie tego, że jutro wybucha wojna, w której mam wziąć udział. porzucić wszystkie sprawy, plany na przyszłość, marzenia. nie wyobrażam sobie tego, chociaż mam nadzieję, że nie stałabym bezczynnie, że w jakimś stopniu mogłabym komuś pomóc.
ale jak to mówią, wojna rządzi się swoimi prawami. moim zdaniem to jednak bezprawie.
a czym jest szacunek w dzisiejszych czasach? czy mamy szacunek do drugiego człowieka, rodziców czy przyjaciół? mam wrażenie, że coraz mniej. panuje moda na egoizm. każdy chce mieć wszystko. brać wszystko. chce, żeby wszyscy byli mu podporządkowani. dochodzę też do kolejnego wniosku - w tym wszystkim mamy też coraz mniej szacunku do samego siebie.
modlę się o to, aby nigdy się nie zatracić. od lat wiem, że jestem staroświecka. zbyt dojrzała jak mówią inni. mam nadzieję, że mi nie odbije. że dalej pozostanę trochę 'inna'. że mój system wartości pozwoli mi dobrze przeżyć to życie :)
oby!
n.