"Dlaczego koń zachowuje się lepiej z jednym człowiekiem niż drugim?"
Tamasine Smith, SNH RPA
Na pewno każdy to zauważył, czy sam tego doświadczył, że przy tej osobie koń jest spokojny opanowany i ma się wrażenie, że czyta temu człowiekowi w myślach, a gdy pracuje z nim ktoś inny, koń zmienia się, czasem drastycznie a czasem tylko troszeczkę ale jednak... a kiedy coś nie wychodzi, gdzie wcześniej wychodziło, zaczyna się pojawiać poczucie bezsilności, frustracja, złość...
Dlaczego tak się dzieje? Co jest nie tak?
Nie takie, jak powinno być, jest nasze rozumowanie i podejście do koni. Patrzymy na konie i co widzimy? No... zwierzęta... czyż to nie oczywiste? Koń jest zwierzęciem, wow! To znaczy, że czuje tak jak my.
A przecież każdy to wie!... niby.
Pomyślmy... czy my lubimy jednakowo wszystkich ludzi, z którymi się spotykamy w różnych okolicznościach, czy to rodzina, znajomi, nowo poznane osoby, kumple z pracy czy szkoły? Czy zachowujemy się przy każdym z nich tak samo?
Oczywiście, że nie!
Dlaczego?
Chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, to obserwujemy ludzi, którzy nas otaczają. Patrzymy jak wyglądają, jak się zachowują, w jaki sposób mówią i co mówią, po to żeby wiedzieć czy można im ufać, czy możemy czuć się przy nich swobodnie i przede wszystkim bezpiecznie, czy zwyczajnie nas nie skrzywdzą. Oceniamy ich i zastanwaiamy się w jakim stopniu można im zaufać. Jednych lubimy bardziej, innych mniej, niektórych tylko tolerujemy, a innych wręcz nie cierpimy. Więc dlaczego dziwimy się koniom, dla których bezpieczeństwo po przez kontakt z innymi to sprawa życia i śmierci?
Monty Roberts powiedział: "Konie akceptują mnie takim, jakim jestem, ale oceniają mnie wyłącznie według moich czynów" i tak rzeczywiście jest.
Nasze osądy są często niesprawiedliwe wobec innych ludzi, bo pierwsze co oceniamy to to, co widzimy, czyli wygląd. Konie natomiast są bardzo sprawiedliwe. Przede wszystkim nie udają! Nie udają, że nas lubią i że chcą z nami być. Konia nie obchodzi jak dzisiaj wyglądasz, w co się ubierasz, czy jesteś gruby czy chudy, czy masz ładne oczy i włosy, czy masz odstające uszy etc. etc. etc... nie obchodzi go też czy jesteś sławną osobą czy zwyczajnym "szarym człowiekiem", gdzie pracujesz i gdzie mieszkasz.
Dla nich najistotniejsze jest to, jak się zachowujesz i co robisz, jaki jesteś, ale WEWNĄTRZ! To im mówi czy warto ci ufać i szanować cię, czy warto z tobą być, ciebie się trzymać i za tobą podążyć. To jest dla nich najważniejsze i według tego nas oceniają, według tego nas traktują tak, a nie inaczej, według tego mają taki, a nie inny stosunek do nas i od tego zależy w jakim stopniu nas akceptują.
A my czasem nie potrafimy uszanować ich zdania i zastanowić się nad tym, dlaczego tak się dzieje i co wypadało by zmienić. Chcemy na siłę by nas akceptowały, by z nami były, by wykonywały to, co my chcemy, nie licząc się kompletnie z tym, co mają do powiedzenia.
Jak już ustaliliśmy, konie to zwierzęta, nie maszyny, więc tak, jak i my, mają prawo się bać czy nie mieć szacunku do ludzi, bo w ich przeszłości wydarzyło się coś, co sprawia, że działają już "tak na wszelki wypadek". W tedy musimy dać im czas i być cierpliwi, doceniać ich najmniejsze starania i nie zostawiać samych. Dać im oparcie i udowodnić, że mogą na nas polegać. Musimy znaleźć sposób aby do nich dotrzeć (tak samo jak odkryjemy, że nasz kumpel boi się wody i nie umie pływać, musimy najpierw dowiedzieć się co jest przyczyna strachu, następnie postarać się go przekonać do wejścia do wody, a potem pomóc mu pokonać jego strach udowadniając, że jednak potrafi, jednocześnie odbudowując w nim pewność siebie. Jeśli jednak nie jesteśmy w stanie nawet namówić go do wejścia do wody, to znaczy, że nie ufa nam na tyle by ryzykować swoje życie - przecież może utonąć! w tedy powinniśmy najpierw iść po zaufanie, a potem okaże się że namówienie go do wejścia do wody jest o wiele łatwiejsze niż było!... a co za zwyczja robimy z końmi? - "wpychamy" je siłą "do wody").
Istotne jest abyśmy w końcu zaczęli traktować konia jak partnera, którego chcemy wspirać i znim się rozwijać, a nie jak "dzika", którego trzeba sobie ułożyć i podporządkować. Po prostu trzeba nauczyć się słuchać, a nie tylko mówić!
No dobrze, ale co jeśli mimo wszystko słuchamy, a jest źle, czy nie tak jak powinno być?
Pomyślmy więc... mamy znajomych, którzy są dla nas neutralni, albo za którymi przepadamy, ale nie potrafimy się z nimi za nic dogadać, a czasem nawet nas irytują swoimi zachowaniami.
Skąd się biorą takie sytuacje?
Z różnic w sposobie bycia.
Stąd, że nie ma 2 takich samych osób ani 2 takich samych koni!
Kolejna rzecz to charakter! Każdy posiada jedyny i niepowtarzalny charakter. Nikt nie jest taki sam i z niektórymi trudniej jest nam się dogadać, niż z innymi, bo jedni wolą ciszę i spokój, być częściej sami, a inni kochają być w centrum uwagi, cały czas cos robić i otaczać się ludźmi. Dokładnie tak samo jest w relacjach koń - człowiek.
Więc, co jeśli kompletnie nie pasujemy do siebie charakterami?! Katastrofa!!!
Czyżby? Myślę, że jeśli ktoś bardzo łatwo się poddaje, bądź konie to dla niego tylko i wyłącznie relaks i odskocznia od codziennych trosk, czy marzy nam się koń przyjaciel na całe życie i NIC PO ZA TYM to faktycznie może być katastrofa.
Dziś, ktoś uświadomił mi coś ważnego: "dobry trener powinien umieć podejść do każdego konia, pracować z każdym, bo od lpi, lpe, ppe, ppi otrzyma zupełnie coś innego" i zgadzam się z tym w 100%!!!
Dobry nauczyciel powinien umieć słuchać i pomóc każdemu ze swoich uczniów, a w zamian za to dostaje od nich kolejne cenne lekcje, bo przecież uczymy się całe życie!
A co, jeśli nie chcemy być trenerem? Marzymy po prostu o kompanie - jednym koniu na całe życie, a koń, którego mamy okazuje się ZUPEŁNIE do nas nie pasować?
Jeśli upewniliśmy sie na 100%, że to kwestia TYLKO I WYŁĄCZNIE charakterów, to myślę, że najlepsze, co można w tedy zrobić, to po prostu sprzedać konia i nie męczyć już więcej i siebie i jego. Znaleźć mu kogoś, z kim świetnie będzie się dogadywał i poszukać sobie kogoś, z kim nam będzie dobrze, bo jaki jest sens prowadzenia dalszej rozmowy z kimś, z kim kompletnie nie potrafimy znaleźć wspólnego języka? Jaki jest sens trzymania na siłę przy sobie kogoś, kto nie czuje się z nami dobrze, kogo ograniczamy, bądź wymagamy, a on nie jest psychicznie w stanie spełnić naszych oczekiwań, a my jego?
Więc jakie połączenia charakterów będą idealne?
Długo nad tym rozmyślałam.
Uważam, że to już sprawa indywidualna. Zależy czego pragniemy, co chcemy z tym koniem robić, o czym marzymy, w jakim stylu chcemy jeździć etc. :)
W tedy można zacząć szukać tej bratniej duszy. Rozmowa na ten teman z @lalibertee dała mi inne spojrzenie na to określenie. Myślę, że nie jest to partner, który będzie w jak największym stopniu podobny do mnie, ani nie taki, który będzie całkowitym moim przeciwieństwem (oba te przypadki na dłuższą metę mogą być katastrofą), tylko ten, który jednocześnie będzie mnie uzupełniał i będzie również dobrze mnie rozumiał, przez co będzie potrafił mi pomóc. Trzeba pamiętać też o tym, że mój koń będzie oczekiwał od mnie dokładnie tego samego.
Chyba zacznę pisać książki hihi
19 SIERPNIA 2020
9 CZERWCA 2017
1 CZERWCA 2017
30 MAJA 2017
26 MAJA 2017
24 MAJA 2017
14 MAJA 2017
8 MAJA 2017
Wszystkie wpisyInni zdjęcia: Ja nacka89cwaWieczór nad jeziorem andrzej73... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24