Boję się samej siebie. Własnych uczuć, myśli- niteczek ciągnących się za mną w ciemności. Każda z nich ma tysiąc supłów, pętli, zawijasów, tak, że wciąż się w nich gubię. Zaplątana w uczucia nie potrafię zapomnieć o Twoich oczach. Zagmatwana w myślach nie umiem wyrwać się choć o krok do przodu. Szukam ratunku w truciznach, jednak one tylko ciągną za te najbardziej splątane sznurki i sprawiają gorszy ból. Wtedy płaczę. Płacz jest dobry. Prosty. Przynajmniej wiem co robię, chociaż do końca nie wiem dlaczego...
<3