http://www.youtube.com/watch?v=GP7zpdwo3Xo
Kilka dni później .....
Budzik postawił mnie na nogi dokładnie o 6:30, nie miałam najmniejszej ochoty żeby wstawać, ale niestety musiałam. Leniwie doczłapałam się do łazienki, wzięłam prysznic, ogarnęłam blond loki, pomalowałam się, ubrałam i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie jednocześnie chowając notatki z poprzedniego dnia do torby , po czym wróciłam na górę. Było już po 7 więc wypadałoby obudzić Izaaka. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam delikatnie dmuchać mu w ucho.
-Przestań.-mruknął sennie.
-Odwieziesz mnie?
-A która godzina?-westchnął
-Po 7:13
-Jest wcześnie, zdążysz na autobus.
-No proszę, chcę spędzić z Tobą trochę czasu za nim wyjedziesz.
-Jadę tylko na 3 dni.-zaśmiał się.
-To długo.-wydęłam usta.-Wstawaj, pojedziemy jeszcze na kawę.-rozkazałam po czym zdjęłam z niego kołdrę.
-Co ja się z Tobą mam kobieto.-mruknął przeciągając się. Niechętnie wstał i ruszył w stronę łazienki po drodze klepiąc mnie w tyłek.-Liczę na jakieś dobre śniadanie w zamian za podwózkę.-zaśmiał się.
-Ok , ok. Jęknęłam i wróciłam do kuchni, żeby zrobić mu coś do jedzenia. Włączyłam radio i zabrałam się za robienie kanapek. Akurat dobiegała końca piosenka Nickelback far away, gdy poczułam przytulającego się do mnie Izaaka.
Więc oddychaj bo już nigdy Cię nie zostawię
Uwierz w to!
Bądź przy mnie
I nie pozwól mi odejść
Wyszeptał ostatnią zwrotkę po czym odwrócił mnie przodem do siebie i namiętnie pocałował. Ostatnimi czasy takie słodkie sceny miały z naszym udziałem miały dość często miejsce. To Tak jakbyśmy próbowali nadrobić ten cały czas z naszego związku, jaki straciliśmy na kłótnie i fochy. A trochę tego było& Wiem że to tymczasowe i za jakiś czas wrócą problemy, ale wierzę, że poradzimy sobie z nimi. Musimy o siebie walczyć, bo inaczej oboje marnie skończymy. Nie do końca wierzę w przeznaczenie, ale czasem mam wrażenie, że my jesteśmy stworzeni do tego by być razem. Nie umiem sobie wyobrazić naszego rozstania i nawet nie chcę. On jest i zawsze będzie mój.
-Chcesz się spóźnić?-zaśmiał się Izaak
-Mogę jechać z Tobą?-zapytałam smutno
-Wiesz, że każde z nas ma swoje obowiązki. Ja muszę lecieć do Stanów, żeby dopiąć projekt na ostatni guzik a Ty musisz iść na wykłady.
-No wiem, ale to dopiero początek roku, za dużo się nie dzieje. Proszę.
-Nie, jeżeli raz dam Ci się omiatać za nim się obejrzę Ty zrezygnujesz z nauki, a ja nie chcę mieć niewykształconej żony.
-Aha, czyli jak przestanę się uczyć to wymienisz mnie na nowszy model?-zaśmialiśmy się oboje.
-Niewykluczone, chodź bo zaraz oboje się spóźnimy.
-Ty masz jeszcze kilka godzin.-mruknęłam niezbyt zadowolona, po czym ruszyliśmy w stronę przedpokoju.
-Jeżeli będziesz się tak grzebać to zaraz nie będę miał ani minuty.
-No jasne , najlepiej zrzucić winę na mnie.-bąknęłam.
-Na kogoś muszę, przecież ja winny być nie mogę.-wyszczerzył idealnie białe zęby jednocześnie podając mi płaszcz.
-No tak przepraszam, że mogłam w ogóle tak pomyśleć.-prychnęłam ubierając trampki.
-Wybaczam ale żeby mi się to więcej nie powtórzyło.
-Oczywiście mój Panie, nigdy więcej nie śmiem popełnić ponownie tego błędu.
-Mam nadzieję.-powiedział poważnie, po czym objął mnie jedną ręką w pasie i razem wyszliśmy na chłodne, jesienne powietrze. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do naszej ulubionej kawiarni niedaleko mojego uniwerku. Cały czas rozmawialiśmy i się wygłupialiśmy. To był naprawdę udany poranek, ale w końcu przyszedł czas by się rozstać. Niby tylko 3 dni, ale dla mnie to była wieczność.
-Będzie mi smuto bez Ciebie.-powiedziałam smutno .
-Dasz sobie radę, możesz pisać i dzwonić do mnie ile chcesz po za tym możesz zawsze pomęczyć Sebastiana i Iwana.-przytulił mnie mocno do siebie
-Wolę żebyś Ty był ze mną.
.-Niedługo wrócę.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.- pocałował mnie delikatnie w usta.-Idź już, nie chcę żebyś się spóźniła.
-Ok.-westchnęłam.-Uważaj tam na siebie.
-Postaram się.
-Do zobaczenia.-cmoknęłam go w policzek i wysiadłam z auta
-Do zobaczenia.-uśmiechnął się i chwilę później zniknął z mojego pola widzenia. Idąc w stronę wejścia miałam dziwne wrażenie, że coś się stanie. Coś złego. Bardzo złego. Coś było nie tak, ale nie wiedziałam co.