ale miseczkowy bilans mi wyszedł. kolację też w niej jadłam. :D znowu był maksymalnie przepyszny. <3
dziś wstałam o 7. posprzątałam, ogarnęłam się, przygotowałam posiłki na cały dzień, zrobiłam polski i poszłam na siłownie. potem II śniadanie i od tamtej pory siedzę nad hiszpańskim, przerwą był obiad oraz kolacja + jeszcze trochę ćwiczeń i prysznic. właśnie wracam i daję sobie jeszcze 1h przerwy, potem skype, gdzie będę z P. ćwiczyła mówienie. już mam dość. tego, że nie mam humoru. że jest ładna pogoda, a ja muszę siedzieć w domu. że mam spalone ramiona, przez które nie mogę nawet normalnie poćwiczyć ani spać. no i generalnie wszystkiego trochę. dobra, kończę marudzić i spadam dokończyć film. paa <3