Wiecie co? Tak sobie myślę, że chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, żeby dać sobie radę.Choć zaczynam dietę i ćwiczenia dopiero od jutra, to już dzisiaj próbuję jeść mniej i "zdrowiej". Ale to wcale nie jest takie proste. Zawsze lubiłam jeść! Dlatego muszę ograniczyć teraz, żeby zmniejszyć żołądek i żebym nie była ciągle taka głodna... Jak zacznę ćwiczyć, to będę dużo piła, organizm mi się oczyści z toksyn. To dobrze, tak myślę.
Jak na razie zjadłam dwa tosty z ciemnego chleba z chudą szynką.
Właśnie, jeszcze jedna sprawa... Nie cierpię mięsa. Ale chuda szynka jest chyba mniej kaloryczna niż ser żółty, prawda? Nie znam się na tym...
Muszę kupić sobie mleko 0,5%, bo je kocham, a przecież nie będę piła 3-procentowego.
Oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, że odchudzanie się w moim wieku nie jest zbyt dobrym pomysłem. Jednak gdy patrzę z lustro chce mi się płakać, nie mogę znieść widoku tych grubych nóg i boczków... Po prostu ograniczę jedzenie, nie będę się napychać; odstawię słodycze całkowicie i zacznę się więcej ruszać. Jutro po miesięczny karnet na siłownie.
Moje wymiary (przy wzroście 170cm):
biodra: 101cm
talia: 73cm
udo: 59cm
pod biustem: 76cm
biust: 90cm
Bilans:
śniadanie: 2 tosty z ciemnego chleba z chudą szynką, kawa zbożowa
obiad: zupa pomidorowa z dosłownie garstką makaronu
kolacja: (a jednak) brzoskwinia i dwa suchary