Tak długo to trwało, ta nasza miłość.. były wzloty i upadki, jak u każdej z par, tylko... My nią nigdy nie byliśmy i już nie będziemy. Byłeś moją pierwszą miłością, ja twoją również. Kochaliśmy się, tak mogę to tak nazwać, nasze uczuci były odwzajemnianie. Docenialismy się, szanowalismy,przez jakiś okres czasu nie widzieliśmy świata poza sobą.. aż do tego cholernego 30 grudnia. Głupia kłótnia o nic, pokazałam, że jestem zazdrosna i to był mój błąd.. od tamtego czasu było tylko gorzej.. choć pewnego styczniowego wieczoru kiedy byliśmy na wiosce Odprowadziłeś mnie sam do domu.. po takim długim czasie co nic Między nami nie bylo, jak wcale się do siebie nie zblizalismy... tak wtedy zaczęliśmy się całować, nie mogliśmy się powstrzymać, coś w nas pękło, trwało to przez kilka tygodni może miesięcy myślałam, że będzie juz dobrze, że już będę tylko szczęśliwa, że nie bede cierpieć.. mylilam się, okazało się, że to było kilkudniowe uzupelnienie z Jego strony, to wszystko co było między nami, te 4 lata naszej w ogóle znajomości.. tak z dnia na dzień nie ma nic, nie ma nas, zapomniałeś o mnie, o wszystkim co miedzy nami bylo.. zabolało mnie to, moje serduszko nie umie funkcjonować normalnie, codziennie się denerwuje, codziennie o Tobie myślę, nie umiem zapomnieć, a wiem, że muszę.. Muszę zapomnieć o tym skurwysynie z kamieniem w klatce piersiowej zamiast serca.
/O.