Grafit na niebie ustępował niebieskim skrawkom. Miasto uciekało w oknach samodochu Kacpra trochę za szybko, a wszystko za sprawą prędkości.
Chłopak był zmieszany sam w sobie. Zmieszany swoim zachowaniem, nieprofesjonalnym, można powiedzieć szczeniackim, niepoważnym, totalnie głupim i pozbawionym sensu. Wdawszy się w kłótnię z jakimś nabzdyczonym facetem ze stolicy wprawiło go w nie tylko podły, zepsuty nastrój, ale w jeszcze większe wyrzuty sumienia. Kacper wjechał na Most Dębnickiego.
Wiedział, że za chwilę zobaczy dom Klary i wreście się z nią spotka. W sekundzie przypomniał sobie o jej telefonie, który zapomniała, będąc ostatnio u niego.
Minęło parę chwil, zanim wjechał na Basztową i zatrzymał auto w pobliżu Placu Szczepańskiego. Pogoda była odrobinę przyjemniejsza niż godzinę temu. Gdy silnik zgasł, poczekał chwilę, by odetchnąć i poukładać myśli. Znów wygiął się do tyłu, aby dosięgnąć koniuszkami palców swoją teczkę. Wydobył z niej swój telefon z mnóstwem nieodebranych połączeń i komórkę Klary, milczącą tego dnia. Zatrzymał się chwilę z jej telefonem w ręce. Nie posiadał on hasła do blokady, toteż bez problemu miał dostęp od kontaktów, po muzykę i inne tego typu aplikacje.
Jednak na wyświetlaczu dostrzegł trzy nieodebrane wiadomości od... Doriana i dwa nieodebrane połączenia. Nie miał śmiałości otwierać ani esemesów, ani sprawdzać, kto próbował się z Klarą połączyć. Poczuł jednak ukłucie w serce, gdy zdał sobie sprawę, że Dorian mimo wszystko utrzymuje z Klarą jakiekolwiek inne kontakty, poza szkolnymi. A przecież jeszcze są wakacje.
Kacper z powrotem zablokował ekran i wysiadł z auta, chowając telefony w kieszeniach spodni.
Chwilę potem stał pod drzwiami mieszkania Klary. Zapukał w szybkim tempie i odchrząknął, patrząc na buty. Drzwi się otworzyły po dłuższej chwili i oczom Kacpra ukazała się mama Klary w purporowym, misiowatym szlafroku i ręcznikiem na głowie.
- Dzień dobry. - przywitał się grzecznie Kacper. - Jest Klara?
- Klary nie ma, ale możesz poczekać na nią. Powinna być za jakieś piętnaście? Góra dwadzieścia minut. - powiedziała Weronika, zapraszając chłopaka do środka. - Przepraszam cię za mój strój, ale szykuję się na spotkanie i niestety nie dotrzymam ci towarzystwa. Zaczekasz na nią?
- Jasne, nie ma problemu. - powiedział Kacper.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję. Przyniosłem jej tylko komórkę, zapomniała... ostatnio - powiedział niepewnie, badając reakcję mamy Klary. Z jej mowy ciała nie wyczytał dosłownie nic, oprócz nic nie znaczącego uśmiechu. Usiadł wygodnie na kanapie w salonie. Miał w zasięgu wzroku te samą komodę, na której stały fotografie z dzieciństwa Klary i jej rodziny, oprawione w ramki. Chłopak uśmiechnął się gorzko, na wspomnienie dnia, którego pierwszy raz oglądał Klarę jako pięciolatkę na zdjęciach. Chwilę potem oskarżył ją o rzeczy, których teraz wie, że nie śmiałaby popełnić. Spuścił głowę.
Po kilku spędzonych w ciszy minutach, zakłócanych od czasu do czasu szemraniem suszarki czy spadającą do kranu maskarą do oczu, Kacpe wyjął swój telefon z kieszeni. Odblokował i pousuwał nieodebrane połączenia od Martyny. Siedział potem spokojnie do czasu kolejnego telefonu, tym razem od mechanika. Przypomniszy sobie nieprzyjemną sytuację, zaciskając zęby odebrał.
- Tak słucham? Adakowicz.
- Kacper, możesz przyjechać na zaległy przegląd hamulców. Zapisałem cię na jutro o tej samej porze co dzisiaj. - odezwał się głos w słuchawce.
- Dzięki, panie Jacku. I przepraszam. Za dzisiaj. Jestem niewychowanym gnojkiem. - przyznał szczerze, przeczesując dłonią włosy.
- Nie martw, miałeś zły dzień. Na przyszłość, po prostu się nie odzywaj. - poradził Jacek.
- Biorę to do siebie. Do zobaczenia. - pożegnał się.
Z łazienki nagle wyszła mama Klary w granatowej garsonce, w koczku i w pełnym makijażu.
- Coś się stało? - zapytała, wpinając w ucho złoty kolczyk.
- Miałem nieprzyjemną... nazwę to, konfrontację z klientem w komisie samochodowym. Wpieprzył mi się w kolejkę. Ustąpiłem, ale pozwoliłem sobie na pyskówkę z tym gościem. Strasznie nieprzyjemny typ. - wyznał Kacper.
- I tacy ludzie muszą żyć. - skomentowała Weronika, ubierając w wolnym tempie czarne, błyszczące szpilki. Zerkała co chwilę na zegarek. Ubierała garść polyskujących bransoletek gdy rozległ się dźwięk domofonu.
- Och, to Klara z Gabrielem. - miałknęła cicho Weronika, dopinając na zasuwkę ostatnią błyskotkę. Kacper ożywił się trochę.
- A Gabriel to...? spytał chłopak ostrożnie, prostując się.
- Tata Klary. - zaznaczyła miękko. Z powrotem wróciła do łazienki. Kacper podniósł brwi do góry i znów oparł się wygodnie o kanapę, oczekując na Klarę. Czuł coś dziwnego.
Drzwi wejściowe nagle otworzyły się i weszła Klara z dwiema wielkimi reklamówkami pełnymi zakupów. Widząc Kacpra, niezdarnie upuściła jedną, a zawartość wysypała się na podłogę. Kacper w mgnieniu oka wstał i próbował łapać uciekające warzywa i paczki z kawą i mąką.
- Oszalałaś? Po co dźwigasz takie torby? - spytał ją, ganiąc.
- Co ty tu robisz? - spytała go również zaskoczona. Ostatnia paczka wylądowała w torbie.
- Już nie mogę przyjechać przywitać się z tobą jak człowiek? Chyba mi smutno. - powiedział, drocząc się. Potem przytłaczając do najbliżej ściany złożył jej na ustach pocałunek. Klarze serce podskoczyło z radości, ale nie straciwszy zdrowego rozsądku szybko odsunęła go od siebie. Kacper spytał ją tylko wzrokiem.
- Moja mama... przecież. - szepnęła mu wprost do ucha, gdy delikatnie całował ją w szyję, nic sobie nie robiąc z jej uwag.
- Przecież jest w łazience i...
- I zaraz wyjdzie! Poczekaj chwilę, wyjdziemy i... - obiecała.
- Klara? Tato gdzie? - spytała Weronika, wychodząc z łazienki. Kacper zdążył odsunąć się od dziewczyny na odpowiednią odległość. Widząc minę Klary bez słowa podniósł torby i zaniósł do kuchni, kładąc na blacie.
- Idzie. - wtrąciła Klara, ściągając z siebie trampki i bluzę. Zwinąwszy ją w kłębek rzuciła na szafkę z butami.
- Podnieś to i to już. Na wieszak! Raz dwa! - zganiła ją mama.
- Mamo... - zaczęła Klara.
- Klara, bez dyskusji. - powiedział zawadiackim tonem Kacper. Klara ścisnęła usta w dzióbek i przewracając oczami podniosła bluzę.
- Macie sztamę w takich pierdołach jak ta?
Nie doczekała się odpowiedzi. Słysząc ojca w przedpokoju, wzięła Kacpra za rękaw i zaprowadziła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i usadowując go na łóżku, otworzyła laptopa.
- Wstydzisz się mnie? - zapytał z ubawem.
- Żartujesz? - odpowiedziała, wyciągając z szafki spodnie w kolorze beżowym i białą podkoszulkę z jedną kieszonką.
- To czemu nie chcesz mnie... przedstawić?
Klara popatrzyła na niego znacząco, przerywając kompletowanie stroju.
- Przepraszam cię bardzo. Jako kogo miałabym cię przedstawić? - zapytała trochę zgryźliwie. Kacper nabrał powietrza.
- Klara, rozmawialiśmy o tym i ja...
- W takim razie nie martw się, coś wymyślę. - przerwała mu.
- Ale nie przerywaj mi. - zawył trochę Kacper wstając i podchodząc do niej. Dziewczyna, trochę zniecierpliwiona wpisała hasło do laptopa, nie odzywając się. - Nie zapytasz co mnie i po co przyszedłem? Czy może mam coś dla ciebie?
- Jakoś nie.
- Klara, nie obrażaj się na mnie, ja nie chcę by twoi rodzice...
- By moi rodzice co? No co? Pomyśleli, że jestem kim dla ciebie, a ty dla mnie? Najprościej powiedzieć, że jesteśmy... przyjaciółmi, kumplami, kolegami, a może powiem po prostu, że: to skomplikowane, albo może w ogóle utnę rozmowę, albo...
Kacper nie mogąc słuchać, objął jej policzki w dłonie i zamknął jej usta pocałunkiem. Dziewczyna bez słowa uległa, zarzucając mu ręce na szyję. Jednak czułości przerwał im tata Klary, nieprzyjemnie pukając w drzwi.
- Klara, może przedstawisz mi kolegę? - spytał zza drzwi.
Kacper zjeżył się nagle, czując niepokój.
- Mówiłam, że będzie chciał cię poznać. Ej, coś nie tak? Chyba nie boisz się mojego ojca? Jest gnojkiem co prawda, zostawił mnie i mamę i "wpada" czasem, by nadrobić braki w moim wychowaniu, ale to w końcu mój ojciec i jaki by nie był, jest moim tatą.
- W porządku.
- Zaraz przyjdziemy! - krzyknęła Klara. - Dobra. Wychodzimy. Przytakuj mi i staraj się nie wdawać w nim w kłótnie. Jest trochę nadwrażliwy. - mruknęła po krótce i zamknęła klapkę od laptopa.
Kacper podniósł ramiona w geście zgody na słowa Klary. Dziewczyna poprawiła włosy szybkim ruchem i ciągnąc chłopaka za rękaw wyszli razem z jej pokoju.
Weszli oboje trochę onieśmieleni do salonu, gdzie tyłem do nich siedział tata Klary, a mama stała przy kuchennym blacie, malując paznokcie.
Klara przodowała w pochodzie. Wziąwszy oddech odezwała się niepewnie.
- Tato, poznaj mojego... przyjaciela, to jest Kacper Adakowicz. Kacper to jest... - zaczęła szybko.
- Pan? - zaśmiał się Kacper, przerywając jej, gdy tata Klary odwrócił się przodem.
Nie posiadał się z irytacji. Właśnie stanął twarzą w twarz z człowiekiem, z którym jeszcze godzinę temu miał nieprzyjemne spięcie.
Dostrzegł rumieniące się policzki pana Zapowskiego. Najgorsze miało dopiero nadejść...
Inni zdjęcia: Z Klusią patkigdJa patkigdPati patkigd:) patkigdJa patkigd;) patkigdJa patkigdMiędzy drzewami patkigdJa patkigdW pedeku patkigd