kompulsywnafantasmagoria Też dwa lata temu nie dostałam się tam gdzie chciałam. Dzisiaj jestem w innym miejscu, po dwóch latach patrzę na to z przymrużeniem oka, bo mogę stwierdzić, że w sumie może dobrze się stało, że w sumie to jestem szczęśliwa na tej uczelni na której jestem. A wtedy też plułam sobie w twarz, mówiąc jakim to wielkim nieudacznikiem jestem.
butterflyforlunch Oj nie Ty pierwsza nie ostatnia. Ludzie idą na kierunki i po roku przetrwają, szukają celu, czują się nikim bo nie wiedzą czym chcieliby się zajmować. Ty jesteś szczesciara, wiesz to. Za rok poprawisz maturę nic Cie to nie kosztuje. I dostaniesz się na studia
watercantcoolmedown Czasem tak bywa, że wszystko się pieprzy i idzie nie tak. Trzeba zacisnąć zęby i to przetrwać. Po każdej nawet najstraszniej burzy wschodzi słońce. Znam z autopsji. I nie mówię tego tak sobie. Ja dopiero zaczynam wychodzić na prostą po beznadziejnie długim czasie kiedy nic nie szło tak jak powinno. Czasem jak mi się zaczyna coś psuć to nawet głupia zupa. Nie mówiąc o poważniejszych kłopotach. To nie jest ani Twoja wina ani moja. Czasem się tak w życiu dzieje. Na studia chyba pójdę za rok. Nie wiem jak to będzie. I na pocieszenie powiem Ci, że pare lat temu dość mocno przytyłam i nie moge znieść już tego cielska. Ale zawsze inni mają gorzej i są grubsze od nas dziewczyny a na dodatek wkładają za ciasne ubrania. Nie jest źle ;)