zamulam troche, nienawidze siebie, ta przyjaźń, odrzucona miłość, mnie zniszczyła, ale dam rade, jeszcze tylko 2 miesiące i upragnione wakacje z przyjaciółkami, które są zawsze, a nie jak wiekszość facetów przez chwile :(
a wiecie ostatnio nawet nie jem tak dużo hamuje się troszke i jest ok, ważyłam około 58,5, wróciłam tydzien poźniej do domku patrzę a tu niecałe 56, teraz w sumie waże z jakieś 57, bo sie nie ruszam zbytnio i okres, ale jeszcze 2 miesiące i wiem, że schudne powoli te 7 czy 8 kg, ale zrzuce bo mi zalezy, smutne piosenki, trawa, słońce, to czego potrzebuje, ale to dopiero w wakacje teraz praca nad sobą, zbliżaja się zaliczenia, wiec trzeba dać z siebie wszystko
chudości! ;*