Niedziela to najgorszy dzień do odchudzania. Mama zawsze robi typowo polski, rodzinny obiad. Alee trudno, jem to co jest. Nie będę popadać ze skrajności w skrajność, jeden większy posiłek w tygodniu nie zepsuje mi całotygodniowych starań.
Inne moje posiłki są dosyć mocno zminimalizowane.
Musze się uczyć, bo sesja już tak blisko ;( przed chwilą przeczytałam zagadnienia na egzamin z psychologii, MASAKRA. Ale co tam, są drugie terminy ^^
A poza tym, mam meega ochotę poćwiczyć, ale moja nieszczęsna kostka dalej mnie boli ;/
Co u was? :D
BILANS:
ś; kawałek kiełbasy z szynki
2ś: jabłko
o: schabowy, trochę surówki z pekińskiej, ziemniak
p: 1/2 ogórka, ryżowy
k: twarożek z rzodkiewką, kromka pieczywa lekkiego